Logo Polskiego Radia
PAP
Paweł Gawlik 14.08.2010

Bezbarwny mecz przy ul. Bułgarskiej

Mistrz Polski nadal bez formy i skuteczności. Po przeciętnym spotkaniu poznaniacy podzieli się punktami z Arką. Remis nie krzywdzi żadnej ze stron.

_

Po serii słabych spotkań szkoleniowiec mistrza Polski Jacek Zieliński dokonał wręcz małej rewolucji kadrowej. O ile absencje Grzegorza Wojtkowiaka i Bartosza Bosackiego spowodowane były kontuzjami, to brak Sergieja Kriwca i Artura Wichniarka w wyjściowym składzie mógł już być małym zaskoczeniem. Od pierwszych minut w ekipie gospodarzy zagrali Artjoms Rudnevs oraz Joel Tshibamba, który do Lecha trafił właśnie z Arki.

Trener Arki Dariusz Pasieka nie musiał dokonywać tylu roszad. Jego zespół wprawdzie przegrał na inaugurację rozgrywek z Wisłą 0:1, ale zaprezentował się całkiem nieźle. Od początku spotkania na boisku pojawił się Joseph Mawaye, który już w pierwszej akcji o mały włos nie ubiegł Jasmina Buricia.

Mecz toczył się częściej na połowie Arki, ale poznaniacy grali jak w poprzednich spotkaniach - wolno, chaotycznie i nieskutecznie. Goście bez większych kłopotów likwidował ataki Kolejorza. Lechici w pierwszej połowie najlepszą okazję stworzyli w 23 min - piłka trochę nieoczekiwanie trafiła pod nogi Sławomira Peszki, a ten niewiele się namyślając mocno uderzył, ale trafił w boczną siatkę.

Widząc nieporadność kolegów, podpora defensywy Kolejorza Manuel Arboleda sam zabrał się za rozgrywanie akcji. Wychodziło mu to z różnym skutkiem, ale i tak należał do najbardziej aktywnych graczy na murawie.

Tuż przed przerwą z powodu kontuzji boisko opuścił Seweryn Gancarczyk. Jeżeli uraz obrońcy poznańskiej drużyny okaże się poważny, to szkoleniowiec Lecha będzie miał spory ból głowy z ustawieniem defensywy przed meczem Ligi Europejskiej z Dnipro Dniepropietrowsk.
Po zmianie stron składnych, efektownych akcji było jak na lekarstwo. Gdynianie mogli uzyskać prowadzenie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Filipa Burkhardta. Burić z trudem wypiątkował piłke na rzut rożny.

Dopiero ostatni kwadrans trochę rozgrzał kibiców. W 81 min. po podaniu Wichniarka, Rudnevs z siedmiu metrów posłał piłkę wysoko nad poprzeczką. Dwie minuty przed zakończeniem meczu wręcz wymarzoną sytuację miał wprowadzony Tadas Labukas. Napastnik gości minął ostatniego obrońcę Lecha, ale przegrał pojedynek sam na sam z Buriciem.

Na wyróżnienie zasługuje tylko postawa kibiców, którzy tradycyjnie licznie wypełnili Stadion Miejski. Zaprzyjaźnieni fani Lecha i Arki stworzyli znacznie lepszą oprawę niż zasługiwałoby na to bezbarwne widowisko.

Po meczu powiedzieli:

Jacek Zieliński, trener Lecha: Skuteczność to nadal nasza pięta achillesowa. Idzie nam jak po grudzie, mimo obecności naszej całej formacji ofensywnej na boisku. Nie mam zastrzeżenia do zaangażowania zawodników, ale chcieć to nie znaczy móc. Dominowaliśmy na boisku, mieliśmy przewagę, ale to nie łyżwiarstwo figurowe i punktów za to nie ma. Jesteśmy w dołku, to nie ulega wątpliwości. Szukamy przyczyn, póki co, posuwamy się bardzo małymi kroczkami do przodu, ale remisy niestety niewiele nam dają. Zdaję sobie sprawę, że na razie zawodzimy, ale wcześniej czy później zaskoczymy. Mam nadzieję, że nastąpi to jak najwcześniej.

Dariusz Pasieka, trener Arki: Plan był nie przegrać w Poznaniu i on wypalił. Nasza konsekwentna gra, wzajemne pomaganie sobie, asekuracja doprowadziło do tego, że mecz mógł się rozstrzygnąć całkiem inaczej i byliśmy bliscy zwycięstwa. Uważam, że zagraliśmy dobry mecz. Jedna rzecz, która nadal mnie martwi, to nasza skuteczność, bo zarówno przed tygodniem w Krakowie jak i w Poznaniu mieliśmy wiele sytuacji bramkowych.

Lech Poznań - Arka Gdynia 0:0

Żółte kartki: Arka Gdynia: Filip Burkhardt, Denis Glavina. Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom). Widzów 13 500.

Lech Poznań: Jasmin Burić - Marcin Kikut, Manuel Arboleda, Ivan Djurdjević, Seweryn Gancarczyk (40. Luis Henriquez) - Sławomir Peszko, Dimitrije Injac, Semir Stilić, Tomasz Bandrowski (71. Siergiej Kriwiec), Artjoms Rudnevs - Joel Tshibamba (58. Artur Wichniarek).

Arka Gdynia: Norbert Witkowski - Marciano Bruma, Maciej Szmatiuk, Michał Płotka, Emil Noll - Denis Glavina, Marcin Budziński, Paweł Zawistowski, Filip Burkhardt (82. Tadas Labukas), Miroslav Bozok - Joseph Desire Mawaye (67. Mirko Ivanovski).

gaw, PAP