Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Marcin Nowak 11.03.2012

Abbes zdobył gola wartego trzy punkty

Zawodnicy Widzewa Łódź wygrali na własnym boisku z GKS Bełchatów 1:0 (1:0) w meczu 21. kolejki piłkarskiej T-Mobile Ekstraklasy.
Widzew Łódź - GKS BełchatówWidzew Łódź - GKS BełchatówPAP/Grzegorz Michałowski
Posłuchaj
  • Łukasz Broź, piłkarz Widzewa Łódź o meczu z Bełchatowem
  • Łukasz Sapela, bramkarz GKS Bełchatów o meczu z Widzewem
  • Marcin Animucki, prezes Widzewa Łódź o zastrzeżeniu numeru Włodzimierza Smolarka
Czytaj także

Przed rozpoczęciem meczu z PGE GKS Bełchatów prezes łódzkiego klubu poinformował, że żaden z piłkarzy Widzewa nie będzie już grał w koszulce z numerem 11, który został zastrzeżony dla zmarłego w środę Włodzimierza Smolarka.

Później była symboliczna minuta zadumy poświęcona zmarłemu. Piłkarze Widzewa na znak żałoby grali z czarnymi opaskami na rękawach. Kibice - których większość przyszła na stadion w czarnych strojach - pamięć o Smolarku uczcili również oklaskami w 54. minucie meczu (Smolarek zmarł w wieku 54 lat).

Sam mecz potwierdził, że zawodników o umiejętnościach Włodzimierza Smolarka nie ma w tej chwili ani w Widzewie, ani w PGE GKS. Gdyby nie gol zdobyty przez gospodarzy w pierwszej połowie spotkania, to o meczu można by napisać tylko tyle, że się odbył. W pierwszej połowie zawodnicy obu drużyn w niezbyt szybkim tempie przemieszczali się po boisku i mieli problemy z wymianą kilku celnych podań.

Nic dziwnego, że jedyny gol padł po stałym fragmencie gry. Dudu z rzutu wolnego z prawej strony boiska zagrał w pole karne, gdzie Hachem Abbes strzałem głową posłał piłkę do siatki.

Po zmianie stron piłkarze zaczęli wprawdzie nieco żwawiej poruszać się po boisku, ale bramkarze nie mieli zbyt wiele pracy. Próbujący odrobić jednobramkową stratę gracze PGE GKS mieli optyczna przewagę, częściej byli w posiadaniu piłki, ale ich akcje kończyły się z reguły w okolicach pola karnego.

Goście nie potrafili rozmontować defensywy gospodarzy, którzy cofnęli się na własną połowę i próbowali podwyższyć prowadzenie po kontratakach. Żaden z nich nie zakończył się jednak powodzeniem i wynik ustalony przed przerwą już się nie zmienił. Dzięki bramce Abbesa Widzew wygrał z bełchatowską ekipą po raz pierwszy od 1999 roku.

Po meczu powiedzieli:

Trener PGE GKS Kamil Kiereś: Trzeba sobie jasno powiedzieć, że po trzech kolejkach, w których zdobyliśmy siedem punktów i byliśmy chwaleni za grę, przyszedł mecz, w którym zaprezentowaliśmy się dużo gorzej. Szczególnie można mieć pretensje o bardzo słabą grę w pierwszej połowie. Nie potrafiliśmy wymienić kilku podań. Widzew swoja dominację w tej części potwierdził golem i prowadził zasłużenie. Po przerwie i kilku zmianach nasza gra trochę się poprawiła, ale nie potrafiliśmy doprowadzić do wyrównania. O tym meczu musimy teraz jak najszybciej zapomnieć. Ten wynik dzieli drużyny na te, które grają o wyższe cele i te, które walczą o utrzymanie w ekstraklasie. Niestety, my nadal jesteśmy w tej drugiej grupie.

Trener Widzewa Radosław Mroczkowski: Chcieliśmy się przełamać w statystykach z Bełchatowem i to nam się udało. To taki mały pozytyw tego meczu, który był bardzo szarpany. Jeżeli chodzi o czysto sportową stronę, to można się przyczepiać do wielu rzeczy. Na początku wszystko nam przeszkadzało, od wiatru począwszy. Dobrze, że strzeliliśmy gola, który dał nam zwycięstwo. Cieszymy się z tych punktów, bo teraz lepiej powinno nam się grać w kolejnych spotkaniach.

Widzew Łódź - PGE GKS Bełchatów 1:0 (1:0)

Bramki: 1:0 Hachem Abbes (41-głową).

Żółta kartka - PGE GKS Bełchatów: Mate Lacic, Grzegorz Baran.

Sędzia: Tomasz Garbowski (Kluczbork). Widzów 6 800.

Widzew Łódź: Maciej Mielcarz - Łukasz Broź, Ugochukwu Ukah, Hachem Abbes, Dudu - Krzysztof Ostrowski (58. Przemysław Oziębała), Bruno Pinheiro (78. Jakub Bartkowski), Mindaugas Panka, Princewill Okachi, Marcin Kaczmarek - Mehdi Ben Dhifallah (62. Radosław Matusiak).

PGE GKS Bełchatów: Łukasz Sapela - Filip Modelski, Mate Lacic, Maciej Wilusz, Jacek Popek - Tomasz Wróbel, Grzegorz Fonfara (46. Kamil Wacławczyk), Grzegorz Baran, Miroslav Bozok, Kamil Kosowski (56. Mateusz Mak) - Marcin Żewłakow (56. Paweł Buzała).


man