Logo Polskiego Radia
Trójka
Agnieszka Kamińska 21.02.2013

Cichocki i Sienkiewicz "słabi, zależni od szefa"

W jeden dzień mogą przestać być ministrami, choćby nie wiem, co przygotowali i wymyślili - tak o Cichockim i jego następcy mówi publicysta Bogumił Łoziński. Również przyszłość Jacka Rostowskiego nie wszystkim wydaje się różowa.
Premier Donald Tusk (L) oraz minister transportu Sławomir Nowak (C) i minister finansów Jacek Rostowski (2P), przed posiedzeniem rząduPremier Donald Tusk (L) oraz minister transportu Sławomir Nowak (C) i minister finansów Jacek Rostowski (2P), przed posiedzeniem rząduPAP/Paweł Supernak

Premier ogłosił w środę zmiany w rządzie. Jacek Cichocki pokieruje kancelarią premiera, na stanowisku szefa MSW zastąpi go Bartłomiej Sienkiewicz. Minister finansów Jacek Rostowski będzie również wicepremierem odpowiedzialnym za całą sferę gospodarczą.

Bogumił Łoziński (tygodnik ”Gość Niedzielny”) uważa, że takie zmiany nie mają większego znaczenia z punktu widzenia potrzeb kraju. Stanowisko wicepremiera dla Jacka Rostowskiego to w jego ocenie sygnał dla establishmentu. - Minister finansów pilnuje pieniędzy i interesów osób głosujących na PO. Wiosną (…) te środowiska dawały sygnały, że są niezadowolone z rządu premiera Tuska – komentował Bogumił Łoziński. Publicysta ocenił, że pozostali ministrowie są słabi, nie jako osoby, nie w sensie merytorycznym, ale politycznym. - Są całkowicie zależni od premiera, nie stoi za nimi żadna siła polityczna, by mogli cokolwiek narzucić. W jeden dzień mogą przestać być ministrami, choćby nie wiem co przygotowali i wymyślili. To jak z Bartoszem Arłukowiczem i z Krystyną Szumilas – powiedział Łoziński.

Jerzy Domański (tygodnik ”Przegląd") zgodził się, że Cichocki i Sienkiewicz to ludzie bez zaplecza politycznego i dominacja szefa rządu nad nimi będzie bardzo wyraźna. Powołanie Rostowskiego to według niego usankcjonowanie stanu rzeczy. Przypomniał, że wcześniej ministrowie finansów bywali wicepremierami – tak było w przypadku Marka Belki i Grzegorza Kołodki. – Mam jednak przewrotne przekonanie, że to jest ostatni etap ministra Rostowskiego. Gdyby premier Tusk musiał jesienią (poświęcić) kogoś większej wagi jako odpowiedzialnego za stan państwa, to wicepremier Rostowski świetnie by się nadawał. Myślę, że nad nim, jak i nad polską gospodarką zbierają się czarne chmury – powiedział.

Domański obserwuje ”kto chwali i kto się cieszy” po nominacji nowego szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza. Zauważa, że prawicowi publicyści są bardzo zadowoleni, PiS jest wstrzemięźliwy w ocenie.

Bogumił Łoziński zauważył, że w wielu dziedzinach mamy szereg zaniedbań. Jak stwierdził, awansowany Jacek Rostowski jest odpowiedzialny za brak reformy finansów publicznych i systemu podatkowego, sytuacja jest niedobra i z Polski wyjeżdża mnóstwo ludzi. Łoziński dodał, że choć prokuratura nie postawiła zarzutów w sprawie katastrofy smoleńskiej, to są poważne zastrzeżenia wobec zaniedbań ministra Arabskiego. – Jest nota, żeby premier pociągnął go do odpowiedzialności dyscyplinarnej (…). Rozumiem ,że jest nagradzany za walkę z opozycją, a nie pracę na rzecz Polski. O tym się nie mówi – powiedział publicysta.

Domański zgodził się, że powołanie Arabskiego na placówkę do Hiszpanii to nie jest dobry sygnał ani dla polskiej dyplomacji, ani dla osób zainteresowanych wyjaśnieniem katastrofy smoleńskiej. - Jeśli na funkcje ambasadorów powołuje się polityków z zaplecza rządu, bo jesteśmy blisko modelu amerykańskiego (…). Arabski lubi Hiszpanię, ja też ją lubię, ale nie widzę szans, by ktoś mnie tam wysłał jako konsula – powiedział. Według niego takie decyzje zniechęcają do poważnego traktowania premiera i rządu.

Pojawiają się komentarze, że nominacja Rostowskiego to policzek dla PSL. Do tej pory Janusz Piechociński, minister gospodarki, lider PSL, był jedynym wicepremierem.

Gośćmi audycji byli Jerzy Domański (tygodnik ”Przegląd”) i Bogumił Łoziński (tygodnik ”Gość Niedzielny”)

Rozmawiała Maja Borkowska

agkm