Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Piotr Dmitrowicz 29.11.2011

Na drzwiach ponieśli go Świętojańską

Pochód mieszkańców Gdyni z ciałem Janka Wiśniewskiego, ul. Czerwonych Kosynierów (ob. Morska), 17.12.1970 r.Pochód mieszkańców Gdyni z ciałem „Janka Wiśniewskiego”, ul. Czerwonych Kosynierów (ob. Morska), 17.12.1970 r.źr. IPN Gdańsk
Posłuchaj
  • Konferencja prasowa z rodzinami ofiar. Na drzwiach ponieśli go Świętojańską
  • Konferencja prasowa z rodzinami ofiar. Wspomnienie o niesionym na drzwiach
  • Konferencja prasowa z rodzinami ofiar. Niosłem tego czlowieka
  • Konferencja prasowa z rodzinami ofiar. Kolejna relacja o pochodzie
Czytaj także

Symbolem "Czarnego Czwartku" w Gdyni jest obraz pochodu, na którego czele niesiono na drzwiach zwłoki młodego człowieka. Po latach okazało się, że był to Zbigniew Godlewski, utrwalony w pieśni "Janek Wiśniewski padł".

Kochani rodzice

Zbigniew Godlewski mieszkał w Elblągu. Zaledwie kilka miesięcy przed grudniową masakrą skończył szkołę zawodową i zatrudnił się w gdyńskiej stoczni, gdzie pracował przy przeładunku statków. 16 grudnia pojechał do Gdańska zobaczyć jak wygląda sytuacja.Wieczorem napisał króciutki list do rodziców. „Kochani Rodzice, byłem dzisiaj w Gdańsku. Wszystko widziałem. Nie martwcie się… Zbyszek”. Nie zdążył go wysłać. List do rodziców trafił 20 grudnia. W dniu pogrzebu przekazał go kolega Zbyszka.

Zbyszek nie żyje

Rankiem 17 grudnia Zbigniew Godlewski już nie żył. Zginął na miejscu. Seria z karabinu maszynowego przeszyła głowę i klatkę piersiową. Jego ciało robotnicy położyli na drzwiach i ponieśli ulicą Świętojańską do centrum Gdyni. Przy kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa, robotnicy otrzymali od księdza krzyż i kwiaty, które położyli przy ciele zabitego. Robotnicy zanieśli ciało pod budynek Prezydium Miejskiej Rady Narodowej. Po drodze przynajmniej dwa razy byli ostrzeliwani i obrzucani gazem łzawiącym tak, że musieli pozostawiać ciało na ulicy i chować się w okolicznych bramach. Z budynku Rady Narodowej wyszedł lekarz, Komandor Adam Kunert, który stwierdził zgon Zbigniewa Godlewskiego. Jeszcze wiele lat po tym mordzie, komunistyczna propaganda utrzymywała, że tłum niósł rannego chłopaka i gdyby mu udzielono pomocy to by przeżył...!

O śmierci syna Izabela i Eugeniusz Godlewscy dowiedzieli się z telegramu jaki 18 grudnia wysłał jego przyjaciel, który był świadkiem mordu. Depesza była krótka: „Zbyszek nie żyje. Kazik”.

Nocny pogrzeb

Rodzice próbowali zobaczyć ciało syna, ale podobnie jak bliscy innych zamordowanych nie mieli na to szans. W szpitalu w Gdyni Redłowie odesłano ich do prokuratury, tam usłyszeli, że jest sobota i nic się nie da załatwić do poniedziałku.
Tymczasem 20 grudnia w niedzielę wieczorem u państwa Godlewskich zjawili się ludzie z Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku i poinformowali, że dziś odbędzie się pogrzeb.

Pochówek Zbigniewa Godlewskiego odbył się po godzinie 11 w nocy na cmentarzu przy katedrze oliwskiej. W ten sposób, po cichu, bez możliwości godnego pożegnania się, grzebano większość ofiar masakry na Wybrzeżu.

Dopiero w marcu 1971 roku zwłoki Zbigniewa Godlewskiego zostały ekshumowane, a następnie pochowane na cmentarzu w Elblągu.

Janek Wiśniewski padł!

Wkrótce po grudniowej masakrze, inżynier ze stoczni Krzysztof Dowgiałło napisał „Balladę o Janku Wiśniewskim”. Dowgiałło nie znał prawdziwego imienia i nazwiska chłopaka, którego niesiono na drzwiach. Wybrał popularne imię i nazwisko, aby stworzyć symbol grudniowej masakry. Janków Wiśniewskich w czasach komuny było bardzo wielu.

Ile było pochodów?

Badania historyków dowodzą że, w grudniu 1970 roku takich pochodów z zamordowanym mogło być co najmniej kilka. Do podręczników szkolnych i pamięci Polaków trafił więc Janek Wiśniewski, a nie Zbyszek Godlewski. Zdjęcie zamordowanego syna, niesionego na drzwiach ulicą Świętojańską, Eugeniusz Godlewski zobaczył dopiero 10 lat później, podczas wystawy fotografii Grudnia 1970.
Obecnie w Gdyni jest ulica Janka Wiśniewskiego, zaś w Elblągu Zbyszka Godlewskiego.

Zapraszamy do wysłuchania fragmentów konferencji prasowej z bliskimi ofiar zabitych w grudniu 1970 roku. Materiał zarejestrowany 17 grudnia 1980 roku. Autorzy: Andrzej Jeleński i Marek Kukuryka. O okolicznościach śmierci Zbigniewa Godlewskiego opowiada jego ojciec. Świadkowie i uczestnicy czwartkowej masakry w Gdyni wspominają również o inny pochodach, które niosły zabitych na drzwiach.