Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Katarzyna Semaan 03.08.2023

Kolejne sankcje Unii Europejskiej wobec Białorusi weszły w życie

Nowe restrykcje wprowadzają zakaz eksportu na Białoruś towarów i technologii, które przyczyniają się do militarnego wzmocnienia Białorusi.

Unia Europejska nałożyła nowe sankcje na Białoruś m.in. za jej zaangażowanie w agresję przeciwko Ukrainie. Nowe restrykcje wprowadzają zakaz eksportu na Białoruś towarów i technologii, które przyczyniają się do militarnego wzmocnienia Białorusi.

Sankcje "rozszerzają zakaz eksportu na Białoruś na szereg bardzo wrażliwych towarów i technologii, które przyczyniają się do militarnego i technologicznego wzmocnienia Białorusi". 

UE nałożyła również "zakaz wywozu broni palnej i amunicji oraz towarów i technologii nadających się do wykorzystania w lotnictwie i przemyśle kosmicznym". Zmiany dostosowują również sankcje na Białoruś do systemu sankcji w Rosji.

Liderka białoruskiej opozycji Cichanouska: celem wysłania wagnerowców na Białoruś jest wzmocnienie kontroli Kremla nad tym krajem

Przybywający na Białoruś rosyjscy najemnicy z Grupy Wagnera mogą zostać wykorzystani do prowokacji przeciwko Polsce lub Litwie, jednak głównym celem ich przyjazdu jest wzmocnienie kontroli Kremla nad naszym krajem - oceniła liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska, cytowana przez ukraińską agencję UNIAN.

W opinii Cichanouskiej nie ulega wątpliwości, że rozmieszczenie wagnerowców na Białorusi, to operacja zorganizowana i koordynowana przez rosyjskie władze, a rządzący Białorusią Alaksandr Łukaszenka został postawiony przed faktem dokonanym i musiał się na to zgodzić.

"Powtórzę po raz kolejny, że sam Łukaszenka nie wie, co ma z tym teraz począć" - dodała opozycjonistka. 

Cichanouska oszacowała liczebność bojowników Grupy Wagnera na Białorusi na około 3,8-4 tys. "Kolumny (wagnerowców) wciąż przybywają, lecz (te oddziały) nie są wyposażone w ciężkie uzbrojenie" - zauważyła rozmówczyni ukraińskich mediów.

24 czerwca wagnerowcy zajęli sztab rosyjskich wojsk w Rostowie nad Donem, a następnie zaczęli posuwać się w kierunku Moskwy. Założyciel Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn, od dawna skonfliktowany z częścią rosyjskiego establishmentu wojskowego dowodzącą inwazją na Ukrainę, domagał się "przywrócenia sprawiedliwości" w armii i odsunięcia od władzy ministra obrony Siergieja Szojgu.

Tego samego dnia wieczorem Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Było to rezultatem układu Łukaszenki z Prigożynem, zawartego w porozumieniu z Władimirem Putinem. Zgodnie z tymi ustaleniami część bojowników Grupy Wagnera i sam Prigożyn mieli przemieścić się na Białoruś.

Jak powiadomiło 30 lipca brytyjskie ministerstwo obrony, od połowy lipca do bazy wojskowej we wsi Cel w środkowej Białorusi przybyło co najmniej kilka tysięcy wagnerowców, ale pozostaje niejasne, co się stało z ich ciężkim sprzętem. Wcześniej niezależne białoruskie media informowały, że z Rosji wjechało już do sąsiedniego kraju kilkanaście kolumn najemników.

29 lipca ukraińska straż graniczna podała szacunki, że na Białorusi może znajdować się ponad 5 tys. bojowników Grupy Wagnera. 

W 2020 roku Cichanouska uczestniczyła w wyborach prezydenckich na Białorusi, stawiając w nich czoła rządzącemu od 1994 roku Łukaszence. Według oficjalnych wyników uzyskała poparcie zaledwie 10,1 proc. głosujących. Opozycja uznała te rezultaty za sfałszowane, a przez kraj przelała się fala protestów z żądaniem uczciwych wyborów. Były to największe masowe protesty w historii Białorusi.

Na wystąpienia społeczeństwa obywatelskiego reżim Łukaszenki odpowiedział represjami na wielką skalę. Sama Cichanouska po wyborach została zmuszona do wyjazdu z kraju. 

PAP/IAR/ks