Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Michał Mendyk 16.04.2011

Premier Kanady śpiewa na srebrnym ekranie!

Już dziś do kin w całej Kanadzie trafi "Mulroney: The Opera" - ostra satyra na konserwatywnego ekspremiera kraju oraz całą klasę polityczną Zobaczcie kilka ujęć tej niezwykłej hybrydy Pucciniego, Broadwau oraz sitcomu.
Kadr z filmu Mulroney: The OperaKadr z filmu "Mulroney: The Opera"fot. materiały promocyjne

W Polsce raczej nieprędko doczekamy się tego typu produkcji. Po pierwsze: tradycja satyry politycznej obumarła u nas po 1989 roku. Po drugie: któż wybrałby się do kina, gdyby miał tam napotkać opatrzone do bólu twarze oraz konflikty. Nie ma też co ukrywać, że opera wciąż nie należy u nas do popularnych form rozrywki.

Tymczasem w swej odmianie komicznej może to być całkiem rozrywkowy gatunek. Manieryczny styl wokalny oraz specyficznie operowy rodzaj aktorstwa okazują się wyśmienitymi środkami do opisania i napiętnowania skandali, intryg oraz występków wyższych sfer. Ale też do ukazania ich tragicznych konsekwencji. W tragikomicznej "Mulroney: The Opera" dostaje się nie tylko byłemu premierowi Kanady, lecz także m.in. Ronaldowi Reaganowi.

Kanadyjska produkcja wpisuje się w dobrze już po drugiej stronie Atlantyku ugruntowaną tradycję "CNN Opera". Od "Nixona w Chinach" Johna Adamsa czy "Jerry Springer: The Opera" różni się jednak dokumentalnym zacięciem (wiele fragmentów libretta to zachowane cytaty z wypowiedzi słynnych polityków), a przede wszystkim wyłącznie filmowym charakterem ("Mulroney: The Opera" nigdy nie została wystawiona w teatrze).

Doświadczenia twórców "CNN Opera" przekonują, że tematyka z pierwszych stron gazet może przyciągnąć do teatru odbiorców nie przepadających na co dzień za Mozartem i Puccinim. Ale czy X muza ma szansę przywrócić nobliwemu gatunkowi szeroką publiczność, która mógł on się poszczycić w XVIII stuleciu? Czas pokaże. Twórcy pionierskiej "Mulroney: The Opera" wysoko postawili poprzeczkę, inwestując w swoją produkcję blisko 4 miliony dolarów...