Pod hasłami walki z terroryzmem i Al-Kaidą Francuzi zbombardowali pozycje islamskich rebeliantów w północnej części Mali. - Marzenia o państwie tuareskim pojawiły się już w latach 50. XX wieku, gdy niepodległość zdobywały kolejne państwa Afryki. Tuaregowie nie chcieli znaleźć się ani w Nigrze, ani w Mali lecz marzyli o własnym państwie - podkreśla dr Adam Rybiński z Instytutu Krajów Rozwijających się Uniwersytetu Warszawskiego.
Takie rozwiązanie nigdy nie wydawało się możliwe, ale w kwietniu 2012 roku niespodziewanie powołali państwo Azawad. Narodowy Ruch Wyzwolenia Azawadu proklamował powstanie świeckiego państwa Tuaregów, co wywołało sprzeciw islamistów żądających wprowadzenia prawa szariatu. - Niestety trzy świetnie uzbrojone ugrupowania islamistyczne okazały się silniejsze, niż Ruch, który żądał od Al-Kaidy opuszczenia obszaru Azawad - dodaje gość Ernesta Zozunia.
Więcej komentarzy do bieżącej sytuacji na świecie znajdziesz na podstronach audycji "Raport o stanie świata" oraz "Trzy strony świata" .
Zdaniem eksperta lokalna ludność, która walczy z fundamentalistami, została bez wsparcia. - Otrzymuję informacje, że pełno tam Arabów przybywających z zagranicy, Afgańczyków, Pakistańczyków, którzy zasilają oddziały fundamentalistyczne. Islamistom nie zależy na niepodległym państwie tuareskim Azawad. Oni dążą do wprowadzenia prawa szariatu na terenie całej Mali - podkreśla.
Dr Adam Rybiński podkreśla, że społeczność tuareska propaguje wzory demokratyczne. Są oni muzułmanami, ale reprezentują łagodny, afrykański islam, a ponadto żyją w tradycji matriarchalnej.
Co dziś mogą zrobić Tuaregowie dla własnego państwa? Co zrobić z rosnącym w Afryce ruchem rewizji granic? Posłuchaj całej rozmowy!
Audycji "Trzy strony świata" można słuchać w każdy poniedziałek i środę o godz. 16.45. Zapraszamy!