Komik o pseudonimie Wawan twierdzi, że rozmawiał z przywódcą Białorusi, podszywając się pod syna Wiktora Janukowycza. W trakcie rozmowy - która pojawiła się w Internecie - rzekomy Aleksander Łukaszenka miał zgodzić się na ewentualny przyjazd na Białoruś obalonego prezydenta Ukrainy. Zaś Janukowycz-junior w dowód wdzięczności miał mu obiecać sztabkę złota (a dokładnie "złoty baton").
Służba prasowa Łukaszenki ogłosiła najpierw, że nie będzie komentować tego rodzaju sensacyjnych informacji. Później Natalia Piatkiewicz, doradczyni Łukaszenki, powiedziała portalowi internetowemu TUT.BY, że wspomnianej rozmowy w ogóle nie było.
Jednak eksperci cytowani przez niezależne media nie wykluczają, że za całą sprawą stoją rosyjskie służby specjalne. Celem operacji mogło być skłócenie Aleksandra Łukaszenki z nowymi władzami Ukrainy.
Zdaniem ekspertów, przeprowadzenie i nagranie takiej rozmowy bez udziału służb specjalnych jest w praktyce niemożliwe. Aleksander Łukaszenka korzysta bowiem z rządowego, zamkniętego kanału łączności telefonicznej. Już samo dodzwonienie się do niego jest niezwykle trudne. Zdaniem wojskowych analityków, techniczne możliwości podsłuchania takiej rozmowy mają zapewne tylko służby specjalne Rosji i Stanów Zjednoczonych.
Zapis rozmowy opublikowanej wcześniej przez ukraiński portal "Lewyj bierieg", jako rozmowa Łukaszenki i syna Janukowycza znajduje się m.in. tutaj.
IAR/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś