Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Agnieszka Kamińska 19.12.2019

Memoriał, badający represje Stalina, ma problemy. "Najpierw zabierają prawa człowieka, potem ziemie innego państwa"

Organizacja Memoriał, której oddziały zajmują się badaniem historii i obroną praw człowieka, ma do zapłacenia ogromne kary. Chodzi o nadany jej przez władze status tzw. zagranicznego agenta. - Gdy mówimy, że były u nas nieprzyjemne odsłony tej historii, że państwo popełniło takie a takie przestępstwa, władze nerwowo na to reagują – mówi portalowi Aleksiej Makarow z rosyjskiego Memoriału. 

sacharow-663.jpg
Andriej Sacharow: słynny obrońca praw człowieka
  • Organizacja Memoriał po raz pierwszy w historii ogłosiła zbiórkę na opłacenie grzywien (to około 5,5 mln rubli czyli około 90 tysięcy dolarów)
  • Sytuacja praw człowieka i badaczy historii w Rosji się pogarsza
  • Niedługo w Rosji za tzw. "zagranicznych agentów" będą mogły być uznane także osoby fizyczne, współpracujące z niewygodnymi dla władz mediami

Rosyjskie Stowarzyszenie Memoriał, które zajmuje się badaniem stalinowskich represji, także dotyczących Polaków, oraz działaniami edukacyjnymi, jest obecnie w bardzo trudnej sytuacji ze względu na nałożone na nie grzywny. W Rosji prężnie działa również centrum ochrony praw człowieka Memoriału, katalogujące m.in. więźniów politycznych. Również ten ośrodek został ukarany karami finansowymi. 

Grzywny dla Memoriału wynoszą ponad 5,5 mln rubli (około 90 tysięcy dolarów). Zdaniem niektórych komentatorów niezależnych – władze chcą poważnie osłabić i zniszczyć Memoriał, bo nie odpowiada im m.in. krytyka stalinowskiej historii ZSRR. Memoriał po raz pierwszy w historii ogłosił zbiórkę środków na opłacenie kar.

Kary dotyczą formalnie tego, że organizacje nie oznaczyły się w niektórych miejscach rozpowszechniania informacji jako "zagraniczny agent", a zobowiązuje je do tego ustawa.

"Historia jako pole boju"

Aleksiej Makarow, badacz Międzynarodowego Memoriału, mówi portalowi PolskieRadio24.pl, że nie wszystkim podoba się to, że Memoriał mówi o radzieckiej historii rzeczy nieprzyjemne. - Historia teraz traktowana jest niestety jako pole boju, a państwo chce pozostać na tym polu głównodowodzącym. Gdy mówimy, że były u nas nieprzyjemne odsłony tej historii, że państwo popełniło takie a takie przestępstwa, to władze nerwowo na to reagują – zauważa.

CZYTAJ TAKŻE
kara murza 1200 123.jpg
Współpracownik Niemcowa: Kreml dwa razy próbował mnie otruć

Ma to czasem tragiczne konsekwencje. Aleksiej Makarow zauważa, że obecnie trwa już drugi proces sądowy badacza represji stalinowskich z Karelii, Jurija Dmitrijewa, będącego już w podeszłym wieku, i na początku 2020 r. można spodziewać się wyroku.

Dla władz niewygodne jest też zaangażowanie w obronę praw człowieka, więźniów politycznych. Ostatnio, jak mówił Makarow, na celowniku jest też obrona praw mieszkańców Inguszetii, gdzie wiele osób sądzonych jest w tzw. procesie inguskim.

Zamykane są archiwa, obrona praw człowieka czasem za cenę życia

Nie tak prosto w Rosji zajmować się prawami człowieka i historią, ale Memoriał od lat robi, co w jego mocy. Pytany o to Aleksiej Makarow mówi, że państwo w ostatnim czasie zamyka archiwa historyczne, przez co ograniczany jest dostęp do dokumentów.

Jeśli chodzi zaś o prawa człowieka, to wskazuje choćby na sytuację na Kaukazie. Tam Memoriał ostatnio musiał zamknąć jedno ze swoich biur.

- 10 lat temu zabito szefową biura na Kaukazie Natalię Estemirową, w zeszłym roku wytoczono proces jej następcy w Groznem, Ojubowi Titijewowi – oskarżono go o posiadanie narkotyków - dopiero latem tego roku został uwolniony z więzienia. Inny nasz kolega, Andriej Mironow, zginął w 2014 roku na wschodzie Ukrainy, starając się dokumentować początek konfliktu i pomóc cywilnej ludności – zaznaczył Aleksiej Makarow.

Nowe przepisy o zagranicznych agentach

Teraz władze Rosji mogą jeszcze bardziej utrudnić działalność publiczną, bo temu służyć ma m.in. możliwość uznania za zagranicznych agentów zwykłych ludzi, którzy rozpowszechniają np. treści mediów uznanych za zagranicznych agentów. Co rozumieć przez rozpowszechnianie?

- Prawo to jest sformułowane w sposób mało zrozumiały. Z niepokojem oczekujemy pierwszych zastosowań tego prawa. Przypomnijmy, również media (od 2017 roku, red.) mogą stać się teraz zagranicznymi agentami. Jest obawa, że prawo będzie używane w sposób wybiórczy, przeciwko tym, którzy po prostu władzom się nie podobają – zauważył Aleksiej Makarow.

Działacz podkreślił, że dla obywatelskiego społeczeństwa w Rosji, nie tylko dla Memoriału, bardzo ważne jest wsparcie ze strony obywateli innych krajów Europy. - Potrzebna jest uwaga, monitorowanie tego, co się u nas dzieje - mówił. Zaznaczył, że naruszenia praw człowieka to nie są sprawy wewnętrzne danego kraju, to  kwestia o wiele bardziej uniwersalna. -  Bo jak widzimy: jeśli władza narusza prawa człowieka, potem może spokojnie zabrać kawałek ziemi innemu państwu – powiedział Aleksiej Makarow.

Gorzej po 2012 roku

Inna działaczka Memoriału, Anna Dobrowolska, pytana o ocenę praw człowieka w Rosji mówi portalowi PolskieRadio24.pl, że funkcjonuje powiedzenie, że jest stabilna – stabilnie zła. - W dyskusji o prawach człowieka w Warszawie (zorganizowanej m.in. przez stowarzyszenie Wolna Rosja i Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia) wracaliśmy do protestów na placu Błotnym i późniejszej sprawy karnej z nimi związanej. To był przełomowy moment – zaznaczyła. W tym czasie i później, jak przypomniała, zmieniło się prawo dotyczące wolności zgromadzeń, przyjęto prawo o zagranicznych agentach. Od tego czasu, jak zaznaczyła, każdy musiał brać pod uwagę ryzyko związane z uczestnictwem w demonstracji - zatrzymania, grzywien. A grzywny który się dostaje, nie są małe.

Jak zaznaczyła działaczka, prawo o zagranicznych agentach wpłynęło na działalność różnych organizacji, nie tylko zajmujących się prawami człowieka, ale też ekologią, zdrowiem etc. Wiele małych organizacji musiało zakończyć działalność, jeśli nie było u nich innych źródeł finansowania niż zagraniczne – mówiła.

Z takimi problemami mogły sobie poradzić tylko większe organizacje. -  Miano "agenta" oczywiście jest dla nas poniżające. Jednak staramy się wytrwać – podkreśliła.

Działaczka mówiła, że jeśli chodzi o  nowe tendencje, to w zakresie praw człowieka w Rosji podnoszone są ostatnio intensywniej kwestie związane m.in. przemocą domową, spotykają się one z silniejszymi niż wcześniej reakcjami społecznymi. - Ten ostatni temat teraz intensywnie się omawia, wniesiono zmiany do przepisów, ale nie są one zbyt dobre, zostawiają ofiary bez ochrony. Wiele osób stara się o wprowadzenie odpowiednich zmian. Na razie nie ma konsensusu, ale sytuacja powoli się zmienia. (…) Ludzie opisują swoje historie, mówią o nich. Na przykład ostatnio jeden z  pracowników banków został zwolniony, po tym gdy jego żona opowiedziała o przypadkach przemocy. Wcześniej takie historie nie wywoływały takich reakcji. Teraz, jak widać, tolerancja na takie sytuacje się zmniejszyła. To dobrze – mówiła.

Działaczka zgodziła się też z tezą, że społeczeństwo, czy choćby społeczności w Moskwie, Petersburgu, są ostatnio aktywniejsze. – Wyższy jest poziom aktywności wolontariatu, rosną datki dla organizacji dobroczynnych i innych. Jednak zwykłym ludziom, którzy zawodowo nie zajmują się działalnością społeczną, trudno jest wpływać na sytuację w kraju poprze pikiety, petycje. Urzędnicy nie reagują na takie skromne sygnały. W ten sposób trudno jest wywalczyć zmiany – zaznaczyła. Jak dodała, system państwowy reaguje tylko wtedy, gdy ma do czynienia z naprawdę dużą grupą osób.

***

Opracowała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

***

Badacze Memoriału odwiedzili Polskę w grudniu br., brali udział w wydarzeniach organizowanych przez Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu  i Porozumienia, stowarzyszenie Wolna Rosja, WatchDoc Festiwal