W wybuchu 14 osób zginęło, a około 200 zostało rannych. Dziennik "Komsomolskaja Prawda" pisze, że "jak się wydaje, nikt już nie ma wątpliwości, iż za wybuchem w mińskim metrze stoją młodzi ludzie, tokarz i elektryk. Ich imiona i nazwiska zna cały Witebsk - skąd pochodzą, ale śledczy, nie wiadomo dlaczego, nazywają ich abstrakcyjnie obywatelami Białorusi"- czytamy w gazecie.
Autorka artykułu zwraca uwagę, że wciąż nie jest jasne, co skłoniło ich do popełnienia tak strasznego przestępstwa. Wiadomo już, że na wolność wypuszczono ojca, starszego brata i przyjaciela z dzieciństwa głównego podejrzanego. Według informacji gazety, prawdopodobnie zwolniono też przyjaciółkę obu mężczyzn, która była z nimi w trakcie zatrzymania przez milicję. Wczoraj minął miesiąc od zamachu w mińskim metrze. Zwierzchnik białoruskich katolików, metropolita Tadeusz Kondrusiewicz odprawił nabożeństwo w intencji ofiar tragedii.
agkm, IAR