Według danych Biełstatu, obecnie zaledwie 5,8 procent mieszkańców Mińska mówi w domu po białorusku. Większość rozmawia po rosyjsku.
Kiedy poszedłem do szkoły gdy miałem 6 lat - Łukaszenka został wtedy prezydentem - w Mińsku było ponad 80 białoruskich szkół. Teraz w Mińsku są tylko trzy szkoły, gdzie wszystkie przedmioty wykładane są po białorusku. Moja młodsza siostra, codziennie jeździ z domu do szkoły, kilkanaście kilometrów, tylko po to, żeby uczyć się w języku białoruskim.
Na wsi jest trochę lepiej, bo tam wielu Białorusinów mówi po białorusku, albo w języku mieszanym białorusko-rosyjskim. W Mińsku sytuacja jest fatalna.
Przyczyny to: Internet, media, szkoła wyższa. Rodzice wybierając szkołę dla dziecka, patrzą na jego możliwe perspektywy w przyszłości. Widzą, że z białoruskim językiem nie będzie miało perspektywy. I oddają go do szkoły rosyjskiej.
Analizując wyniki badań z końca 19. wieku można stwierdzić, że liczba osób mówiących po białorusku zmniejszyła się obecnie kilka razy. Przez ostatnie dziesięć lat miała miejsce najintensywniejsza rusyfikacja Białorusinów w najnowszej historii tego kraju.
Za rządów Łukaszenki zamknięte zostały białoruskie szkoły. Edukacja wyższa przeszła na język rosyjski. Nie mamy wolności i demokracji, ale też nie zważamy na problem totalnej rusyfikacji. W ostatnich latach ten problem wypadł z naszej świadomości.
Po publikacji tych wyników musimy zmienić radykalnie naszą działalność, zwrócić uwagę na zmniejszającą się ilość Białorusinów, i zacząć kampanię promowania języka białoruskiego.
Biełstat o języku białoruskim