- Wg nas w najbliższym czasie najważniejszym kanałem komunikacyjnym będzie nie Facebook czy Twitter ale YouTube z powodu prostoty obsługi oraz siły wpływu na odbiorcę. Spowoduje to zapewne erozję niektórych telewizyjnych kanałów informacyjnych. Koszty prowadzenia kanału na YouTube nie są w żaden sposób porównywalne z prowadzeniem programu w klasycznej stacji telewizyjnej. Podobnie jest z elastycznością przekazu i faktyczną dostępnością dla producenta. Każdy bowiem może prowadzić swój włąsny kanał na YouTube.
Dzięki temu rośnie cały rynek medialny, z czego żyją firmy public relations oraz podmioty monitorujące media.
– Zdecydowanie istotniejsze stają się teraz media elektroniczne. Zmiana technologii w nadawaniu telewizji spowodowała, że doszło wiele kanałów telewizyjnych, stacje radiowe się rozwijają, można powiedzieć, że takiego rozkwitu mediów dla nas jako firm monitorujących media, jeszcze nigdy nie było. To powoduje, że jesteśmy w stanie praktycznie cały czas rosnąć, bo zapotrzebowanie na nowe informacje rośnie – mówi Agencji Informacyjnej Newseria Paweł Sanowski, prezes Instytutu Monitorowania Mediów.
Nowe kanały komunikacji
Według niego media społecznościowe, takie jak Facebook czy Twitter, stwarzają dodatkowe kanały komunikacji. Jednak ich wykorzystanie jest zróżnicowane. Sanowski podkreśla, że niektóre firmy korzystają z tych mediów jedynie dlatego, że jest to powszechne. Natomiast dla innych użytkowników social media stały się podstawowym kanałem komunikacji.
Popularność mediów społecznościowych przywędrowała do Polski ze Stanów Zjednoczonych. Sanowski zauważa, że polskie firmy muszą jeszcze nauczyć się lepiej wykorzystywać ten kanał komunikacji. Podkreśla jednak, że nie powinniśmy mieć kompleksów, bo bardzo szybko nadrabiamy zaległości.
– W niektórych aspektach jesteśmy nieco spowolnieni, na pewno wpływ na to ma znajomość języków obcych. Łatwiej jest osobom, które posługują się sprawnie językiem angielskim korzystać z niektórych narzędzi social media, trudniej osobom, które nie umieją się posługiwać się językiem angielskimi – mówi Sanowski. Dodaje: – Być może jesteśmy w związku z tym jako społeczeństwo trochę w tyle przy używaniu mniej popularnych social media. Skupiamy się na tych najbardziej znanych jak właśnie Facebook, . Inne mniej znane, które nie używają języka polskiego, one są troszeczkę w tyle.
Jednak w jego opinii rozwój mediów społecznościowych to pozytywny znak dla całej branży. Dzięki tym kanałom komunikacji powiększa się cały rynek medialny, co wiąże się również z lepszym klimatem dla firm PR oraz monitorujących media. Media społecznościowe to, jak podkreśla Sanowski, nowy obszar do zagospodarowania.
autor: Cezary Tchorek-Helm