Według niego mecz Polska-Rosja to była podręcznikowa, wręcz hollywoodzka konstrukcja. - Ta z Grecją była inna, awangardowa. Wolę już, kiedy piszemy w meczu normalną historię. W spotkaniu z Rosją zdziwiło mnie, że polska reprezentacja zagrała w drugiej połowie lepiej niż w pierwszej. Po meczu z Grecją już w coś takiego nie wierzyłem - powiedział.
Kuczok stracił wiarę w trenera biało-czerwonych Franciszka Smudę już w drugiej połowie meczu z Grecją. - Miałem wrażenie, że on przygotował piłkarzy na pierwsze 30 minut tego turnieju - powiedział. Nadal wierzy jednak w jego fart.
Mistrzostwa Euro 2012 w Polskim Radiu>>>
- On jest jak święty szaleniec. Działa intuicyjnie. I rzeczywiście ma szczęście. Tak jak drużyna Piechniczka w 1982 r. Wtedy wystarczyło półtora meczu - druga połowa z Peru i wygrana Bońka z Belgią - żeby zdobyć trzecie miejsce na świecie. Reszta to były remisy plus porażka z Włochami, a mecz z Francją był już o pietruszkę. Może ze Smudą będzie podobnie? - zastanawia się Kuczok.
Podkreśla, że w meczu z Rosją "strzał rozpaczy Błaszczykowskiego" dał nam tylko remis. Jak nisko trzeba upaść, żeby cieszyć się z remisu z Rosją we własnym kraju? - pyta retorycznie.
Nie przejmuje się też starciami naszych chuliganów. Może nawet to dobrze, że swiat je zobaczył. - Żeby nie myślał, że Polska to kraina mlekiem i miodem płynąca, że mamy tylko piękne stadiony i jesteśmy bardziej kulturalni niż kibice z Anglii czy Holandii - powiedział pisarz.
Zobacz serwis Polskiego Radia na Euro 2012>>>
Skomentował też ogromną rosyjską flagę na trybunach z wojownikiem i napisem "This is Russia". Dla Kuczoka to zwykła sektorówa, jak z polskiej ligi. - Rycerzyk z mieczem, ale nie wymierzonym w nikogo konkretnego - zakończył.
Gazeta Wyborcza/polskieradio.pl