Gdy Francuzi zaczęli dyktować swoje warunki gry, ukraińscy kibice umilkli

polskieradio.pl
Izabella Mazurek 16.06.2012
Ukraina - Francja
Ukraina - Francja, foto: fot. PAP/EPA

Kijów na grę swego zespołu reaguje inaczej. Cieszy się z prowadzenia, ale pomaga w chwili porażki. Na Donbas Arenie jest inaczej. Kibice nie wierzyli, podobnie jak ich piłkarze.

Trwa rewelacyjna passa reprezentacji Francji. Wczorajsze zwycięstwo nad Ukrainą było 23. meczem tego zespołu bez porażki, ale co ważniejsze było pierwszym od sześciu lat zwycięstwem w wielkim turnieju. Ostatni raz wygrali w półfinale niemieckich mistrzostw świata z Portugalią. Już w meczu z Anglikami grali niezwykle ofensywnie, ale piłka do siatki wpadła tylko raz. Wydawało się, że z Ukrainą będzie podobnie, gdyż wszystkie strzały zdecydowanie lepszych Francuzów bronił doskonale usposobiony Andrij Płatow. Aż nadeszły trzy magiczne minuty drugiej połowy. Najpierw Jeremy Mendez wykorzystał akcję Nasriego i podanie Benzemy, a potem Yohan Cabaye strzałem lewą nogą zakończył atak Le Blue.

Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego Ukraina dwa mecze rozgrywa w Doniecku, na stadionie, na którym jeszcze nie odniosła zwycięstwa. Przed meczem z Anglikami nie są w dobrej sytuacji tym bardziej, że ci ostatni zagrają już z Waynem Rooneyem, a co znaczy obecność w składzie najlepszego angielskiego piłkarza tłumaczyć nie trzeba.

Kijów na grę swego zespołu reaguje inaczej. Cieszy się z prowadzenia, ale pomaga w chwili porażki. Na Donbas Arenie jest inaczej. Gdy Francuzi zaczęli dyktować swoje warunki gry, kibice umilkli. Nie wierzyli, podobnie jak ich piłkarze.

Ale i tak wydarzeniem dnia była burza i oberwanie chmury nad Donieckiem. Po raz pierwszy w mistrzostwach Europy przerwano mecz po niespełna pięciu minutach. Woda lała się strumieniami, a niebo złościło się grzmotami i błyskawicami. Po godzinie można jednak było grać. I dobrze, bo to był dobry mecz.

sortuj
liczba komentarzy: 0
    Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!