Taniec radości, wykonany przez amerykańską tenisistkę na korcie, naraził ją na falę ostrej krytyki.
W sobotnim finale singla Serena Williams pokonała Rosjankę Marię Szarapową 6:0, 6:1, a chwilę po zakończonym meczu zatańczyła układ choreograficzny o nazwie "Crip Walk". Choć od tego zdarzenia minęły trzy dni, brytyjska prasa postanowiła przypomnieć "karygodne zachowanie na wimbledońskiej trawie".
Od poniedziałku, kiedy temat ten poruszył na Twitterze komentator amerykańskiej stacji Fox Sports Jason Whitlock, w internecie rozgorzała dość ostra dyskusja. Przeważały w niej krytyczne słowa pod adresem tenisistki. W latach 70. taniec ten, symbolizujący wolność - a właściwie bezkarność - był jedną z wizytówek gangsterów siejących postrach na ulicach Los Angeles.
Williams, zapytana przez dziennikarzy, czemu wybrała taki, a nie inny układ, starała się sprawę zbagatelizować. - Po prostu kocham taniec i tańczę zawsze i wszędzie, kiedy tylko mam nastrój. Nawet nie pamiętam, co odtańczyłam po olimpijskim finale. To był chwilowy impuls wynikający z mojej ogromnej radości - powiedziała.
Na niewiele to się zdało, bowiem felietonista "The Daily Mail" w dość ostrym tonie ocenił, że "14-krotnej triumfatorce turniejów Wielkiego Szlema i jednej z najlepszych tenisistek w historii nie wypada popularyzować subkultury kalifornijskiej mafii. Trudno uwierzyć, żeby dziewczyna, która zaczynała karierę w biednych dzielnicach, widząc jako dziecko wojny gangów, przypadkowo zatańczyła właśnie Crip Walk".
Tenisistce nie pomogło nieoczekiwane wsparcie znanego amerykańskiego rapera Snoop Doga, który niedawno "gangsterski taniec" przypomniał w jednym ze swoich teledysków. Na Twitterze napisał: "Co za strzał Sereny Williams! C-walking na olimpiadzie, ale jazda".
Londyn 2012 - serwis specjalny >>>
man