Przekonał się o tym zielonogórzanin Paweł Siemaszko, który w dniu swoich 41. urodzin odwoził samochodem swojego syna Huberta do sali zabaw. Jego jazda skończyła się 100 metrów od celu. – To był grzech zaniechania. Mając świadomość tego, że trzeba podjąć się operacji nie zrobiłem tego – opowiada. Nic nie pamięta, obudził się w szpitalu kilka dni później. – Nie zadawałem pytań "co ja tu robię?". Nie pamiętałem ani poprzedniego, ani wcześniejszych kilku dni – dodaje Paweł Siemaszko. Wtedy dowiedział się, że był już "po tamtej stronie", gdy jego serce stanęło, i że… życie zawdzięcza przypadkowej osobie.
Gromadzący się ludzie robili zdjęcia i stali bezczynnie, gdy przypadkowo przejeżdżający tamtędy Kajetan Żelech zatrzymał samochód i po prostu przystąpił do ratowania mężczyzny. Masaż serca i "wdechy życia" pozwoliły dotrwać do przyjazdu karetki pogotowia ratunkowego, którego lekarz przejął prowadzenie akcji i po dalszych 20 minutach przywrócił funkcje życiowe pana Pawła. Jeszcze w szpitalu niedoszły nieboszczyk rozpoczął akcję poszukiwania osoby, od której dostał w dniu 41. urodzin prawdziwy dar życia. To mogło się przydarzyć każdemu z nas.
Zapraszamy do wysłuchania dołączonego reportażu.
***
Posłuchaj także innych reportaży emitowanych w Trójce >>>
***
Tytuł audycji: Reportaż w Trójce
Tytuł reportażu: "Przybić piątkę"
Autor reportażu: Cezary Galek
Data emisji: 17.01.2018
Godzina emisji: 18.15