Badał ciało przywódcy porywaczy i strażnika, który go pilnował. Obaj się powiesili - czytamy w portalu "Dziennika".
Gazeta pisze, że sprawę badają śledczy z gdańskiej prokuratury apelacyjnej. Sprawdzają, czy to przypadek, że wszystkie trzy ciała badał ten sam patolog. Zbadają także błędy popełnione przez niego w czasie identyfikacji zwłok znalezionych w miejscowości Różan. Według gazety, błędy te stawiają pod znakiem zapytania jego opinie dotyczące dwóch pozostałych zgonów.
Sprawa dotyczy sekcji zwłok przywódcy bandy porywaczy Olewnika, Wojciecha Franiewskiego, który powiesił się w celi olsztyńskiego aresztu w czerwcu 2007 roku. Ten sam patolog przeprowadzał również autopsję strażnika więziennego, który pilnował go w dniu śmierci. Strażnik popełnił samobójstwo w lipcu ubiegłego roku.
W przyszłym tygodniu przeprowadzona ma zostać ekshumacja Krzysztofa Olewnika. Okazuje się bowiem, że badanie DNA z 2006 roku zostało najprawdopodobniej sfałszowane. W opinii pominięto wyniki analizy jednej z trzech kości, jakie pobrano z odnalezionych zwłok. Biegły nie wspomniał, że genotyp z tej kości był inny niż DNA z dwóch pozostałych.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)