Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Sylwia Mróz 05.01.2011

Tupolew ściął brzozę bez utraty skrzydła

Tu-154M podchodząc do lądowania w Smoleńsku, ściął pień rosnącego na trzymetrowym wzniesieniu drzewa, nie tracąc żadnego z elementów - pisze "Nasz Dziennik".
Fragment samolotu rządowego Tu-154M wbity w drzewo rosnące na miejscu katastrofy.Fragment samolotu rządowego Tu-154M wbity w drzewo rosnące na miejscu katastrofy. (fot. PAP/Radek Pietruszka)

Gazeta pisze o relacji naocznego świadka zderzenia Tu-154 z brzozą 10 kwietnia ubiegłego roku pod Smoleńskiem. Według gazeta z informacji, które mężczyzna 14 kwietnia przekazał również prokuratorowi Tomaszowi Mackiewiczowi, wynika, że maszyna ścięła pień rosnącego na trzymetrowym wzniesieniu drzewa, nie tracąc skrzydła.

Dziennik wyjaśnia, że według relacji Nikołaja Jakowlewicza Bodina, lekarza pracującego w smoleńskim pogotowiu, który w dniu katastrofy samolotu był na swojej działce przylegającej do terenu lotniska Siewiernyj, w czasie katastrofy panowała gęsta mgła, a widzialność sięgała 30 metrów. Jak wynika z relacji kiedy nadlatywał polski samolot Bodin najpierw usłyszał szum. Maszyna leciała na wysokości poniżej 10 metrów, ale była skonfigurowana do odejścia, a piloci próbowali nabrać wysokości. Chwilę potem samolot zahaczył lewym skrzydłem o pień brzozy, która rosła na niewielkim wzniesieniu i ściął drzewo mniej więcej w połowie.

Według relacji Bodina samolot nie uległ uszkodzeniu, a skrzydło wisiało na drzewie dopiero dalej, za asfaltową drogą. "Nasz Dziennik" powołuje się na ocenę kpt. Janusza Więckowskiego, pilota, który latał samolotami Tu-154. Według niego załoga samolotu chciała poderwać maszynę i ustawione zostały duże kąty natarcia oraz moc startowa silników. Jak stwierdził, trudno ocenić, z jakich powodów samolot nadal się zniżał, bo maszyna nawet po kolizji z brzozą miała szanse na przejście na wznoszenie.

sm