Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Bartłomiej Makowski 04.01.2020

"Niech tak będzie" odpowiedział James Bond

Mało kto wie, że 120 lat temu urodził się James Bond... tak, dokładnie 4 stycznia 1900 roku i jak przystało na agenta MI6 (a dokładniej żołnierza wywiadu) data ta jest znana nielicznym.
James Bond, ornitologJames Bond, ornitologWikimedia Commons/dp

Zaraz, chwileczkę – o kim mówimy? Bo jeśli mówimy o znanym, amerykańskim ornitologu, to jego data urodzenia przypada właśnie na rok 1900... zmarł po ciężkiej walce z chorobą nowotworową w 1989 roku – w tym samym mieście, w którym się urodził – w Filadelfii (USA).

A czy kiedykolwiek ten amerykański James Bond był w Wielkiej Brytanii? Tak, przeniósł się tam razem z ojcem po śmierci matki. Uczęszczał do szkoły w Harrow, następnie studiował w Cambridge. Po ośmiu latach pobytu wrócił do Stanów i szukał dla siebie odpowiedniego zajęcia. Kiedy tylko nadarzyła się okazja, wraz z kolegą odbył ekspedycję przyrodniczą wzdłuż Amazonki (Ameryka Południowa) i opracował pokaźną część kolekcji ptaków  Peru i Boliwii. Podjął też tam pracę jako ornitolog w Akademii Nauk Przyrodniczych i był kustoszem zbioru ornitofauny. Specjalizował się w ptakach Karaibów, co pozwoliło mu opublikować w 1936 roku monografię "Birds of the West Indies" (Ptaki Indii Zachodnich).

I tyle... a gdzie te wszystkie szpiegowskie historie, ta walka w obronie świata przed złem czarnych charakterów, gdzie to uwodzenie przepięknych kobiet, te romanse z agentkami innych wywiadów, te pościgi niesamowitymi samochodami i cała sterta "cudownych" gadżetów? Gdzie to wszystko? Jaki związek może mieć, choćby i ceniony ornitolog, z tak niesamowitym i tajemniczym światem walki wywiadów?

Związek jest bezpośredni i niezaprzeczalny. Co prawda James Bond ornitolog oraz pisarz, który stworzył historie o agencie 007 – Ian Fleming, nie znali się osobiście przed napisaniem pierwszej książki. Pisarz jednak znał Bonda dzięki jego monografii o ptakach Karaibów (owych Indii Zachodnich). Fleming mieszkał już od pewnego czasu na Jamajce (głównie podczas wakacji) i jednym z jego najbardziej ulubionych zajęć było obserwowanie ptaków. Był zapalonym ornitologiem hobbystą i w swoich zbiorach, tych czytanych i oglądanych codziennie, miał książkę Jamesa Bonda. Książka ta, także zagrała w jednym z filmów, a dokładniej w "Śmierć nadejdzie jutro" (2002 r.) - kiedy Agent 007, którego grał Pierce Brosnan, przegląda ją i wyraźnie widać tytuł na okładce, natomiast nazwisko autora, skądinąd Jamesa Bonda, zostało zgrabnie zasłonięte.

Fleming napisał swoją pierwszą książkę o kultowym bohaterze w 1953 roku na Jamajce, podczas wakacji – było to "Casino Royale". Głównemu bohaterowi, nadał nazwisko swojego ulubionego (jak zdawać by się mogło) ornitologa, bo – jak tłumaczył później - "brzmiało tak zwyczajnie jak to tylko możliwe". W liście napisanym do żony Bonda stwierdził: "Uderzyło mnie, że to krótkie, nieromantyczne, anglosaskie i do tego bardzo męskie nazwisko było tym, czego potrzebowałem. I tak narodził się drugi James Bond". Pisarz, by dopełnić formalności, skontaktował się także z samym ornitologiem, który na pytanie, czy zgadza się na takie wykorzystanie swojego imienia i nazwiska odpowiedział: "Fine with it" ("Niech tak będzie")... i to były pierwsze słowa Jamesa Bonda na żywo, wypowiedziane zanim wielu znamienitych aktorów wcieliło się wielokrotnie w tę jego rolę – w rolę niepokonanego agenta tajnych służb Jej Królewskiej Mości.

PP