- To nie jest tylko czysta turystyka, jest w tym wszystkim coś głębszego. Idea patriotyczna i katolicka, które mnie pociągają - mówił z przejęciem Marcin Witkowski z Torunia, który w rajdzie bierze udział po raz pierwszy.
11. Międzynarodowy Rajd Katyński to skomplikowane organizacyjnie przedsięwzięcie. Na warszawskim placu Piłsudskiego do ostatnich chwil trwało ustalanie szyku, rozdawanie kart z telefonami kontaktowymi. - Aby nikt się nie zgubił, a jeśli już - mógł łatwo dołączyć - tłumaczyła Katarzyna Wróblewska.
Oprócz ruszających w trasę motocyklistów przyszło wielu odprowadzających.
Dla Wiesława Świątkowskiego to już tradycja. - Odprowadzam ich od 11 lat. Czasami nawet do Lwowa - opowiada. Dalej, jak mówi, pojechać nie może, bo ma zbyt ciężki motocykl. Taki sprzęt nie nadaje się do jeżdżenia po dziurawych drogach, więc czeka, aż je wyremontują. Michał Kondrad z kolei motocykl ma za słaby i jedzie tylko do granic Warszawy. Ale gdy zmieni sprzęt na lepszy, też planuje pojechać.
Leszek Czarnota (Czarny), sekretarz Krajowego Związku Byłych Żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych, patrzył z podziwem i życzył ruszającym motocyklistom powodzenia.
Rozmawiała Karolina Wichowska.
(lu)