- Kiedy obecnie spacerujemy aleją Szucha, mamy jak najbardziej pozytywne skojarzenia. Szuch to nazwisko wspaniałego projektanta, chociażby ogrodów - mówi dr Szymon Niedziela, kierownik ekspozycji Muzeum Powstania Warszawskiego.
Serwis specjalny POWSTANIE WARSZAWSKIE >>
Szymon Niedziela podkreśla natomiast, że "w kontekście wojny, miejsce to stało się synonimem cierpienia, męczeństwa, okrucieństwa, barbarzyństwa niemieckiego." Jak tłumaczy, w alei Szucha 25, gdzie dzisiaj znajduje się Ministerstwo Edukacji Narodowej, znajdowało się przeklęte miejsce w okupowanej Warszawie - siedziba policji bezpieczeństwa.
- To dzielnica policyjna, czyli część Warszawy tylko dla Niemców. Wszędzie były zasieki, posterunki niemieckiej żandarmerii. Zdobyć ten teren, to było niezwykłe wyzwanie, ponieważ obiektu w alei Szucha 25 broniło około 800 niemieckich żołnierzy i policjantów. 1 sierpnia 1944 roku śmiertelny, krwawy atak powstańców niestety doprowadził do tego, że Niemcy od razu zaczęli się mścić - podkreśla Szymon Niedziela. - Ludzi zaczęto gromadzić i rozstrzeliwać. Głównie w ogródku jordanowskim, na rogu Al. Ujazdowskich i Bagateli - dodaje.
<<< Apel o uczczenie pamięci bohaterów Powstania Warszawskiego: ustaw alarm w komórce >>>
Te tragiczne wydarzenia wspomina Zygmunt Gebethner, pseudonim "Zygmuntowski", plutonowy podchorąży w batalionie Golskim. - Dzień przed Powstaniem, zostałem wezwany do dowództwa, aby przygotować plan zajęcia Domu Prasy. Przygotowałem całe przejście przez Dom Prasy na aleję Szucha - mówi.
- W swoim plutonie miałem bardzo dobre uzbrojenie. Dwa pistolety maszynowe, wszyscy mieli broń krótką. Zostałem od razu ranny, w pierwszych minutach. Pamiętam taki moment, jak jeden z kolegów krzyczał do mnie: "niżej, niżej!". Okazało się, że strzelałem za wysoko, co było spowodowane tym, że nie zorientowałem się, że krew spływała mi na twarz i nie bardzo widziałem - opowiada Zygmunt Gebethner.
Dodaje, że był tak przeświadczony, że jego oddział poszedł dalej na aleję Szucha, że kiedy tylko odzyskał przytomność i opatrzono jego rany, chciał "chłopców" dogonić. - Poszedłem na aleję Szucha przez domy, dachami, ale zorientowałem się, że tam już nikogo z powstańców nie było, bo wszystko było opanowane przez Niemców - zaznacza rozmówca Agnieszki Ciecierskiej.
- Jak zorientowałem się, co się dzieje, że Niemcy piętro po piętrze idą i ludzi wyprowadzają, to razem z kolegą, który był ze mną postanowiliśmy uciekać stamtąd. To jakaś masakra była. Nikt się z mieszkańców tych domów nie uratował - wspomina powstaniec.
HISTORIA w portalu PolskieRadio.pl >>>
Z okazji zbliżającej się 70. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego do 31 lipca dwa razy dziennie (ok godz. 7.50 i 15.45) prezentować będziemy na antenie Jedynki miejsca, w których doszło do najważniejszych powstańczych wydarzeń.
Audycja powstała we współpracy z Muzeum Powstania Warszawskiego.
(kh, pg)