Ppłk. Sławomir Ratyński ze Sztabu Generalnego Wojska Polskiego wyjaśnia, że armia jest zainteresowana tylko konkretnymi rodzajami pojazdów.
- Mówimy tutaj przede wszystkim o samochodach o zwiększonej mobilności, czyli z napędem na cztery koła i dużych samochodach dostawczych, ale również rozważamy cysterny, wszelkiego rodzaju lawety i maszyny specjalistyczne - mówi w "Sygnałach dnia".
Obowiązek udostępniania samochodów wojsku nie jest rzeczą nową, reguluje go ustawa z 1967 roku. Rejestry maszyn, które mogą być wykorzystane w systemie obronnym, prowadzą gminy, a korzystają z nich wojskowe komendy uzupełnień. Jak podkreśla ppłk. Ratyński, armia może "powołać" prywatne samochody nie tylko w czasie wojny.
- Ustawa pozwala nam wezwać do realizacji takiego świadczenia rzeczowego trzy razy do 48 godzin w ramach sprawdzenia gotowości mobilizacyjnej takiej jednostki - wyjaśnia. Dodaje, że raz w roku auto może być zabrane na tygodniowe ćwiczenia poligonowe.
Właściciel samochodu może natomiast liczyć na opłatę za jego użytkowanie. Stawka, w zależności od wielkości pojazdu, może wynieść od 150 do 500 zł. Wojsko ponosi też ewentualne koszty napraw, jeśli samochód zostanie uszkodzony.
Czy tylko wojsko może "powołać" nasz pojazd dowiesz się z materiału, który przygotował Mariusz Filar.
"Sygnały dnia" na antenie Jedynki od poniedziałku do soboty między godz. 6.00 a 9.00. Zapraszamy!
bk/asz