Gość Sygnałów Dnia - Robert Cyglicki, dyrektor Greenpeace Polska uważa, że akcja dała efekt, ale "nie załatwiła tematu pod tytułem skuteczna ochrona Puszczy Białowieskiej".
Ekolodzy walczą o zmianę planów realizowanych obecnie na terenie Białowieży - W pierwszej kolejności zależało nam na tym, aby zatrzymać to, co złego się dzieje w Puszczy - tłumaczy dyrektor Greenpeace.
Żubry w Puszczy Białowieskiej
W tej chwili pod ochroną znajduje się jedynie Park Narodowy, który stanowi 17 procent Puszczy Białowieskiej. Ekolodzy od kilku lat walczą o objęcie całej powierzchni szczególną ochroną. - To był drugi postulat Greenpeacu, ale wiedzieliśmy, że minister nie mógł go spełnić, ponieważ mamy takie prawo, które uniemożliwia ministrowi podejmowania decyzji w tym temacie - tłumaczył Cyglicki.
Polskie prawo mówi, że zgodę na objecie terenu ochroną wydają samorządy - Czyli mają coś w rodzaju takiego prawa weta. Uważamy, że takie prawo jest niesprawiedliwe - ocenił gość Sygnałów Dnia.
Puszcza Białowieska
Cyglicki uważa, ze nie powinno tak być - Ponieważ w tej chwili decydują o czymś co nie należy do nich, ale do nas wszystkich - oburza się Cyglicki.
W Puszczy Białowieskiej wycinane są stare drzewostany, przez co niszczona jest ekologiczna ciągłość tego lasu - uważają ekolodzy.
W tym roku planuje się wycięcie około 100 tys. drzew. Zdaniem Roberta Cyglickiego zgodnie z wyliczeniami ekologów, aby zaspokoić potrzeby lokalnej ludności wystarczyłoby wyciąć ich około 40 tysięcy.
Ministerstwo twierdzi, że wycinane są jedynie drzewa chore i te, które znajdują się w okolicy ulic i podczas silniejszego wiatru mogą się przewrócić, stanowiąc zagrożenie.
Dyrektor Greenpeace mówi, że pod tym pretekstem kilka lat temu wycięto stuletnie dęby. - Jeżeli przyjdzie wichura, która może przewalić drzewo, to ona przewali również zdrowe drzewa - stwierdził na antenie Jedynki Robert Cyglicki, dyrektor Greenpeace Polska.
(mb)