Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 24.08.2010

Palikot rzuca rękawicę Donaldowi Tuskowi

Krnąbrny poseł wzywa Donalda Tuska do debaty na tematy światopoglądowe. Poseł apeluje o zmiany w PO.
Janusz PalikotJanusz PalikotW. Kusiński PR

Krnąbrny poseł PO deklaruje, że jeśli odejdzie z partii to nikogo za sobą nie pociągnie. A czy odejdzie to zależy od stanowiska Platformy w wielu sprawach światopoglądowych. Chce stworzyć ofertę dla ludzi rozczarowanych sytuacją po 10 kwietnia. I wzywa Donalda Tuska do debaty programowej.

Janusz Palikot zapowiedział, że jeśli PO nie zmieni swojej polityki, to sam założy partię, która będzie odpowiedzią dla tej grupy ludzi. W swoim ugrupowaniu chce promować więcej wolności obywatelskiej, poparcie dla in vitro, parytetów i związków partnerskich oraz liberalizację ustawy aborcyjnej. Polityk PO zapowiedział, że 2 października w Sali Kongresowej w Warszawie odbędzie się Kongres Ruchu Poparcia Palikota.

- W momencie kiedy państwo nie umiało rozwiązać problemu krzyża przed Pałacem Prezydenckim coś w Polsce się przełamało - uważa Palikot. Polacy uznawali do tej pory, że o rzeczach światopoglądowych się nie dyskutuje. - I raptem ludzie którzy głosowali na Platformę na zasadzie mniejszego zła, powiedzieli dość - ocenia.


Poseł szacuje, że jedna trzecia tych co głosowali na Platformę, głosuje na tę partię na zasadzie mniejszego zła. SLD jest uwikłane we współpracę z Kościołem więc jest dla nich niewiarygodne. Dlatego Janusz Palikot sądzi, że założony przez niego ruch, a być może partia, będą dla takich ludzi dobrym wyborem. Jego zdaniem, ci ludzie i tak odwrócą się od Platformy.

Janusz Palikot namawia liderów PO, przede wszystkim Donalda Tuska, do debaty w sprawach programowych. Bo teraz PO ma twarz Jarosława Gowina, czyli Polski sprzed kilku lat.

Poseł zapewnia, że jest w stanie gromadzić wokół siebie ludzi. Dowodem jest sejmowa komisja Przyjazne Państwo, która przygotowała ponad 130 projektów ustaw. To wymagało wysiłku i koordynacji pracy wielu ludzi.

(ag)

Krzysztof Grzesiowski: Słowo się rzekło, poseł Janusz Palikot, Platforma Obywatelska. Witamy, panie pośle.

Janusz Palikot: Dzień dobry, witam państwa.

K.G.: Już konsekwentnie od tego urlopu zacznijmy. Przed, po, w trakcie?

J.P.: W trakcie, bośmy zaczęli bardzo późno jako posłowie, bo wybory, później zaprzysiężenie prezydenta, później nagłe posiedzenie jeszcze parlamentu w związku z powodziami i ustawami antypowodziowymi czy przeciwpowodziowymi spowodowały, że tak naprawdę dopiero od 10 dni mamy wakacje sejmowe. One będą trwały nietypowo do dwudziestego któregoś tam września, 23 chyba września. Więc jesteśmy na początku wakacji, ale bardzo przyjemnie, bo był bardzo udany tydzień, więc bez depresji, przed, w trakcie i powakacyjny na razie.

K.G.: Tydzień był udany, bo to taki tydzień, w którym chyba to najczęściej zadawane pytanie, nawet dzisiaj w dzienniku Polska w wywiadzie z panem to pytanie jest na początek: w co gra Janusz Palikot? No to...

J.P.: Znaczy ja gram...

K.G.: ...nie będę oryginalny i też zapytam: w co gra Janusz Palikot?

J.P.: Ja uważam, że nastąpiła jakaś pewna nowa sytuacja społeczna. Czy ona ma charakter przełomu, czy pęknięcia, czy dopiero początku nowego procesu, to jest oczywiście kwestia do dyskusji. Ale coś się wydarzyło w Polsce w momencie, w którym państwo nie potrafiło rozwiązać problemu krzyża przed Pałacem. Pojawiło się coś takiego, co dojrzewało oczywiście od wejścia Polski do Unii, co dojrzewało w czasie całej tej sytuacji po 10 kwietnia, co dojrzewało w ogóle w związku z tym, że miliony Polaków pracują w Unii Europejskiej, że setki tysięcy studentów studiują, wymieniają się na różnych uniwersytetach europejskich. I to wszystko spowodowało, że...

I też w miarę dobra sytuacja ekonomiczna, czyli brak tego kryzysu, brak tych podstawowych problemów, to wszystko spowodowało, że Polacy myśleli o pewnych sporach, które były... światopoglądowe, które były w Polsce przez lata, jakby uznano, że się o tym nie dyskutuje politycznie, bo one są gdzieś jakimś kompromisem między państwem i Kościołem, społeczeństwem, elitami politycznymi końca lat 90. i to jest zostawione. A więc aborcja, owszem, jest restrykcyjną ustawą, ale ją zastawiamy, bo większość się na to zgadza. I tak dalej, i tak dalej.

I nagle moim zdaniem w ciągu tego ostatniego... ostatnich kilku tygodni coś, co dorastało, co było jakby... co coraz bardziej kwestionowało tamten kompromis, tamtą poprawność polityczną, doszło do wyrazu wobec: niemocy państwa, szantażu tej grupy ludzi spod krzyża, niesprawności i Kancelarii Prezydenta, i Prokuratury, i oczywiście Kościoła, który pozwolił na powstanie tej całej sytuacji. I 20, 30% ludzi, którzy przez lata głosowali na Platformę – to jest moja opinia – na zasadzie negatywnego wyboru mniejszego zła: byle nie Jarosław Kaczyński, byle nie PiS – to jest autentyczna jedna trzecia ludzi głosujących na Platformę. Oni...

K.G.: Pan chce ten stan rzeczy skanalizować?

J.P.: I oni powiedzieli sobie: nie no, dość tego wyboru ciągle mniejszego zła, my chcemy jakiegoś małego nawet z naszego punktu widzenia dobra, czyli pewnych zmian światopoglądowych. Mi się wydaje, że to niespodziewanie właśnie dojrzało w tych ostatnich kilku tygodniach i jest pytanie: kto złoży ofertę polityczną temu środowisku?

Wydaje się, że w naturalny sposób powinien to zrobić SLD, ale SLD jest tak uwikłane i w swoje lata rządzenia właśnie w tą komisją majątkową, współpracę blisko z Kościołem, a to dotyczy części spraw, nie wszystkich, że jest mało wiarygodne i poza te 12–13% twardego, takiego betonowego elektoratu SLD związanego z drogą życiową, z przynależnością do PZPR nie jest w stanie wyjść. A Platforma... Do tej pory cały czas mówiono: dobrze, ci ludzie i tak nie mają na kogo głosować, muszą głosować na Platformę, bo mają PiS i SLD, więc zaciskają zęby i głosują na Platformę. Moim zdaniem to się zmieniło.

Wybór też Komorowskiego na prezydenta daje tym ludziom takie poczucie: my już nie musimy się tak bardzo bać, bo nawet jak zagłosujemy w różny sposób w 2011 roku, to jest ten Komorowski, on będzie po prostu jako prezydent pilnował pewnej równowagi politycznej i żadnych jakichś skrajności z tytułu tego, że powstanie jakaś inna koalicja bez Platformy, nie będzie. I uważam, że Platforma nie ma dzisiaj odpowiedzi na tę sytuację, udaje, że się nic nie zmieniło. Jeśli na tę sytuację nie odpowiemy, jeśli nie dojdzie do pewnej korekty (...) Platformy, to nie jest kwestia, czy powstanie, czy nie jakiś ruch Palikota, tylko jest po prostu kwestia tego, że część tego elektoratu odejdzie gdzieś indziej.

I ja dlatego namawiam liderów Platformy, w szczególności oczywiście Donalda Tuska – dokonajmy pewnej debaty, odbądźmy dyskusję na temat tego, co faktycznie się wydarzyło i spróbujmy tych ludzi utrzymać ze sobą. Jeśli to będzie niemożliwe, jeżeli Platforma pozostanie dalej w tym momencie z twarzą Jarosława Gowina, a więc z twarzą Polski sprzed kilku lat, która jakby nie widzi tego, co się w tej chwili wydarzyło, no to ja będę musiał odejść, żeby po prostu tym ludziom właśnie tę ofertę złożyć. Ale chciałbym – i to uważam to za najważniejsze w tej chwili – w pierwszej kolejności namówić Platformę do zmiany.

K.G.: A jaka jest szansa?

J.P.: Ja myślę, że 50 na 50. Donald Tusk to jest taki lider, który może dokonać pewnej korekty. Ja nie mówię, że on zrealizuje wszystkie te postulaty, które stawiam publicznie, ale sporą część tych postulatów jest w stanie zrealizować. I to jest pewna nadzieja, coś... Jak to się skończy, zobaczymy w ciągu kilku najbliższych miesięcy.

K.G.: No tak, przed panem to są jeszcze partyjne zdaje się. To też może mieć wpływ na pana decyzję?

J.P.: Nie...

K.G.: Chociaż sam pan wątpi w jakąkolwiek decyzję tego sądu niekorzystną dla pana.

J.P.: Nie, wie pan co, ja bym powiedział – trzy miesiące temu, gdyby pan mnie pytał, to bym powiedział, że ta decyzja może być niekorzystna dla mnie. Ale po tym, co się zdarzyło, po tej zmianie kursu i retoryki Jarosława Kaczyńskiego, po tych bardzo agresywnych wypowiedziach Macierewicza, sugerowanie, że to Tusk z Putinem zamordowali Lecha Kaczyńskiego, że była jakaś zmowa, zamach, porwanie i tak dalej, no, po wypowiedzi Hofmana dla Gazety Wyborczej, w której on się domagał powieszenia Janusza Palikota i tak dalej, po tych wszystkich wypowiedziach moim zdaniem ukaranie dzisiaj Janusza Palikota nawet za mocną, nawet za jakąś tam bolącą część ludzi formułę, że Lech Jarosław Kaczyński ma krew na rękach, no, to byłaby tak duża przesada wobec tego, co inni mówią w polskiej polityce, bo dla społeczeństwa, dla ludzi głosujących na Platformę było to niezrozumiałe. I fakt, że to się nie odbyło tam gdzieś w maju czy w czerwcu, powoduje, że dzisiaj moim zdaniem wydaje to się prawie że nieprawdopodobne. Ale (...)

K.G.: A tak swoją drogą, czy wyobraża pan sobie siebie na czele partii?

J.P.: Tak.

K.G.: Tak?

J.P.: Tak, no wie pan (...)

K.G.: Ja pytam o to dlatego, że na przykład Bartosz Arłukowicz, pana kolega sejmowy, powiada, że jest pan specjalistą od emocji, ale nie od gromadzenia ludzi wokół konkretnej idei.

J.P.: A to jest właśnie nieprawda, znaczy byłem jedynym posłem Platformy Obywatelskiej, który w 2006 roku na kongres Platformy przygotował własny program „Uwolnić energię Polaków”, który w dużym stopniu stał się później programem, który przygotował Komorowski jeszcze wówczas wewnątrz Platformy Obywatelskiej. I budowałem nie tylko organizacje biznesu, jak Polmos, Ambrę i tak dalej, wprowadzałem je na giełdę i tak dalej, a więc gromadziłem wokół siebie setki ludzi, a w jakimś tam sensie tysiące ludzi jako konsumentów i dostawców różnych produktów, ale wie pan co, budowałem...

K.G.: Ale to są zdolności organizacyjne, przyzna pan.

J.P.: No ale Biłgorajska Agencja Rozwoju Regionalnego, Fundusz Lokalny, Kolegium UMCS-u w Biłgoraju, różne instytucje ogólnokrajowe właśnie charytatywne, społeczne budujące kapitał społeczny. Jestem w stanie gromadzić ludzi wokół siebie. Komisja „Przyjazne Państwo”, dzisiaj pan to czytał w dzienniku. Często jakby ludzie są rozczarowani, że nie dokonała tego przełomu, jakiego się spodziewano, że dokona. Ale jednak piszą dzisiaj tutaj w gazecie, którą trudno podejrzewać o jakąś szczególną sympatię w stosunku do mojej osoby, piszą o tym, że jednak to jest niesamowite, że ta komisja przygotowała siedemdziesiąt kilka ustaw, które weszły w życie, 134, które poddała pod debatę. No, zorganizowanie takiego procesu, gdzie nagle komisja przygotowuje sto trzydzieści kilka projektów ustaw, które wchodzą pod obrady sejmu, nie wszystko przechodzą w ostateczną jakby zmianę ustawy, ale jednak to jest pewne osiągnięcie, które mało który inny poseł może powiedzieć, że ma to za sobą.

Tak często wypominana mi sytuacja w regionie lubelskim – mamy prezydenta miasta Lublina z Platformy, mamy marszałka z Platformy w województwie tak trudnym, który nie jest normalnym środowiskiem Platformy, Platforma ma dzisiaj trzy razy więcej członków niż miała, kiedy ja zostawałem szefem na terenie województwa lubelskiego.

No, to są niektóre z tych przykładów, które wyraźnie mówią o tym, że to nie jest prawda. Ja potrafię zgromadzić wokół siebie ludzi, zgromadzę, będę cierpliwym, powolnym liderem tego wszystkiego, co się wydarzyło po 10 kwietnia i co się wiąże też z pokoleniem 89 roku, a więc pokoleniem ludzi, którzy weszli do polityki, do życia publicznego już w wolnej Polsce, bez silnego doświadczenia Solidarności, bez silnego doświadczenia Papieża i bez silnego doświadczenia Peerelu. Ci ludzie się ukształtowali tutaj w ostatnich 20 latach i oni troszeczkę jakby inaczej myślą o polskim życiu publicznym. I dla nich dzisiaj ani Platforma, ani żadna inna partia nie ma konkretnej oferty. Chcę być dla nich ofertą.

K.G.: A na dzień dzisiejszy ilu ma pan zwolenników w partii, w klubie?

J.P.: Powiedziałem to i...

K.G.: Zwolenników swoich pomysłów?

J.P.: Powiedziałem to i powtórzę jeszcze raz – nie chcę nikogo z Platformy, nie chcę, żeby ktokolwiek w Platformie odszedł do ruchu Palikota, do stowarzyszenia, czy później, jeżeli powstanie, do partii, choć mam nadzieję, że to będzie wciąż wewnątrz Platformy. Ale dlaczego? Bo to byłby łatwy zarzut o rozbijanie Platformy Obywatelskiej. Ja nie chcę rozbijać Platformy Obywatelskiej. Ja uważam, że Platforma dała nam bardzo dużo, trzeba ją chronić taką, jaką jest, a budować coś obok. I w związku z tym, mimo że kilka osób się mnie pytało, czy widzę ich jakby w tej nowej formule, powiedziałem: nie, ludzie Platformy zostają w Platformie.

K.G.: Czyli widzi pan swoją wartość także poza Platformą, jak rozumiem.

J.P.: Uważam, że tak, że między innymi powód, dla którego...

K.G.: Wczoraj w tygodniku Wprost jest o panu artykuł „Palikot zawsze ubezpieczony”.

J.P.: [śmieje się]

K.G.: Swoją drogą ciekawy skrót. Ale...

J.P.: A wie pan, że... Nie, bo ja ciągle jestem na granicy. Natomiast ten tytuł mi się nie podoba, bo ja jestem ciągle wyrzucany, zawieszany, odwoływany... [śmieje się]

K.G.: Ale wciąż pan trwa, tak się składa. Może ma pan dobrą polisę. W każdym razie poseł Sojuszu Marek Wikiński powiada o panu, że jest pan dziś w polityce taką marką jak Coca-cola na rynku...

J.P.: Komplement, dziękuję.

K.G.: ...ale tylko do momentu, gdy jest pan w Platformie. Wychodząc z niej, automatycznie straciłby pan swoją wartość.

J.P.: To jest wielkie oczywiście wyzwanie. Ja nie lekceważę tej opinii, w tej opinii coś jest. Do jakiego stopnia ci wszyscy ludzie, którzy od iluś tam tygodni piszą, że chcą być w ruchu poparcia Palikota, że udzielają tego poparcia, w jakim stopniu oni będą tak samo aktywno, kiedy ja będę poza Platformą. To jest wielkie wyzwanie. Zaczęliśmy tę naszą rozmowę od tej diagnozy społecznej. I uważam, że jest coś na rzeczy polegającego na tym, że coś się zdarzyło na zewnątrz w polskim społeczeństwie, że ta grupa ludzi, którzy głosowali na Platformę na zasadzie mniejszego zła, chce dzisiaj większego, lepszego, mocniejszego wyboru. I to jest moje oparcie. Może ja się mylę, tak jak twierdzi Marek Wikiński, że oni są tylko wtedy, kiedy ja jestem zagrożony, że mnie wyrzucą z Platformy, a jak znajdę się poza Platformą, ci ludzie się rozproszą i tak dalej. No zobaczymy, będzie kongres 2 października w Pałacu Kultury w Sali Kongresowej, przyjadą ludzie z całego kraju, podejmą decyzję: wstępujemy do stowarzyszenia czy nie, podejmą decyzję deklaracji ideowej i zobaczymy, co z tego wyniknie.

K.G.: Poseł Janusz Palikot, wciąż członek Platformy Obywatelskiej, gość Sygnałów Dnia. Dziękujemy bardzo za rozmowę.

J.P.: Dziękuję.

(J.M.)