Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 01.09.2010

Daty historyczne dzielą

Uprawianie polityki historycznej w Polsce, to zajęcie trudne. Bo daty historyczne bardzo często dzielą.
Budynek Poczty Polskiej w GdańskuBudynek Poczty Polskiej w Gdańskufot: A. Żak/PR
Posłuchaj
  • Minister kultury Bogdan Zdrojewski o polityce historycznej, patriotyzmie i kampanii promującej historie Polski
Czytaj także

Minister kultury Bogdan Zdrojewski zwraca uwagę w "Sygnałach Dnia", że z naszej historii powinniśmy być dumni wszyscy, zaś polityka historyczna powinna łączyć. Niestety, w Polsce jest odwrotnie. - Daty historyczne są zawłaszczane, bardzo często dzielą, bardzo często są źródłem złych emocji - mówił minister w wywiadzie, którego udzielił stojąc przed budynkiem Poczty Polskiej w Gdańsku.


Dziś mija 71 lat od wybuchu II wojny światowej. 1 września 1939 roku budynek Poczty został o świcie zaatakowany przez Niemców. Pocztowcy bohatersko bronili placówki i zostali potraktowani brutalniej niż obrońcy Westerplatte, bo niemal wszystkich rozstrzelano.

Minister kultury przekonywał, że potrzeba nam dobrej edukacji, dobrej szkoły i pewnego dystansu do najświeższych wydarzeń, aby zobaczyć je w pełnym blasku. Jego zdaniem, polityka historyczna to nie tylko suche daty. - To również muzyka Fryderyka Chopina, duma z polskich romantyków, znajomość polskiej literatury i przekonanie, że w patriotyzmie musi być ulokowane dobre wykształcenie i szacunek dla ludzi starszych - wyliczył Bogdan Zdrojewski.

Resort kultury prowadzi kampanię promocyjną "Solidarity changes the world", która ma przypomnieć światu, że wydarzenia w Polsce doprowadziły do zmian w Europie i na świecie. - Ta kampania jest zupełnie różna od innych - mówi minister Zdrojewski.

Zdaniem ministra Zdrojewskiego, patriotyzm to także dobre wykształcenie i szacunek do drugiego człowieka.

(ag)

Krzysztof Grzesiowski: Jesteśmy z naszym gościem na Placu Obrońców Poczty Gdańskiej. Pan Bogdan Zdrojewski, Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, gość Sygnałów. Dzień dobry, panie ministrze.

Bogdan Zdrojewski: Dzień dobry państwu, dzień dobry panu.

K.G.: Uroczystości na Westerplatte dziś 4.45, w godzinę rozpoczęcia II wojny światowej w Europie, w rocznicę ataku Niemiec hitlerowskich na Polskę, a przecież tu, ten budynek, przy którym stoimy, był atakowany właśnie o tej porze, stanowi element, też symbol owego Września 1939 roku.

B.Z.: Bardzo dramatyczny, dodajmy przy tej okazji, rzadziej wymieniany, ale na pewno pamiętany i umieszczony w polskiej historii z takim elementem dramaturgii. Trzeba pamiętać, że pocztowcy zostali gorzej potraktowani od Westerplatczyków, większość z nich zginęła zamordowana w sposób niezwykle bestialski. Rzeczywiście są to takie momenty, które wspominamy właśnie dziś z też taką smutną refleksją tego trudnego czasu, ale też z przekonaniem, że nie były to ofiary daremne.

K.G.: Panie ministrze, akurat rozmawiamy w takich dniach szczególnych dla historii naszego kraju. 71. rocznica wybuchu II wojny światowej dziś, wczoraj i przedwczoraj obchody 30-lecia Porozumień Gdańskich, 30-lecia Porozumień Sierpniowych, w ogóle powstania Solidarności. Ja znalazłem takie zdanie, które pan wypowiedział w listopadzie 2008 roku: „Polityka historyczna jest niezbędna. Powinniśmy odwołać się do pamięci narodowej i twórczo ją rozwinąć. Przeraża mnie brak pokory wśród polityków wydających jednoznaczne oceny moralne, które jednych wynoszą na ołtarze, innych skazują na potępienie”. Podtrzymuje pan te słowa?

B.Z.: Niestety tak. Niestety tak i muszę to przyznać z pewnym smutkiem, że uprawianie polityki historycznej właśnie w Polsce jest zadaniem najtrudniejszym, bo daty historyczne są bardzo często zawłaszczane, bardzo często dzielą, bardzo często są źródłem złych emocji, a z naszej historii powinniśmy być dumni, powinniśmy być dumni wszyscy i polityka historyczna powinna łączyć, a ona nas niestety dzieli.

K.G.: Hm, a zna pan odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się dzieje?

B.Z.: Chyba z różnych powodów, wielu, a nie jednego. Gdyby ta recepta była taka prosta, byśmy na pewno ją szybko znaleźli. Natomiast rzeczywiście jest tak, że ta nasza demokracja cały czas jest bardzo młoda. Cieszymy się nią, rzeczywiście jesteśmy z niej dumni, ale jednocześnie bardzo często staje się ona przedmiotem też takich zachowań instrumentalnych. Nie ulega też wątpliwości, że potrzeba nam dobrej edukacji, dobrej szkoły i pewnego dystansu do tych wydarzeń, które są najświeższe, po to, abyśmy zobaczyli ich w pełnym blasku. Patrząc na Solidarność, na ten rok 1980, im dalej jest od Gdańska, im dalej jest od Szczecina, od Porozumień Jastrzębskich, tym ten blask jest większy. Im bliżej jesteśmy tych wydarzeń tu, na miejscu, tym więcej podziałów, tym więcej konfliktów, tym więcej właśnie prób takiego niepotrzebnego zawłaszczania.

K.G.: No właśnie, coś jest na rzeczy w tym, co pan mówi. Wczorajszy spektakl, widowisko multimedialne w Stoczni Gdańskiej „Solidarność. Twój anioł Wolność ma na imię”, znakomity reżyser, znakomici artyści, którzy przyjeżdżają, po prostu przyjeżdżają. Wielkie nazwiska, ale wiedzą, czym była Solidarność, wiedzą, o jakie idee walczyła.

B.Z.: Mało tego, są dumni z tego, że są w tym miejscu, w tym czasie i mogą w jakimś sensie także podziękować za to, co się w Polsce stało, a co kończyło się zmianą w całej Europie, a nawet na całym świecie. Natomiast ja często też powtarzam, iż w polityce historycznej musi się mieścić nie tylko ta najnowsza historia, nie tylko ta odleglejsza, nie tylko bitwa pod Grunwaldem i powstanie warszawskie, ale musi się mieścić także Fryderyk Chopin, znajomość polskiej literatury, duma z polskich romantyków, przekonanie o tym, że w patriotyzmie musi być ulokowane dobre wykształcenie, szacunek do ludzi starszych, że te wszystkie elementy muszą składać się na taki sposób budowania patriotyzmu, w którym przede wszystkim człowiek szanuje drugiego człowieka.

K.G.: Pozostańmy jeszcze przy tym wizerunku Polski, Solidarności w świecie. Solidarity Changes the World – taka kampania promocyjna jest prowadzona przez kilka miesięcy, żeby świat nie tyle dowiedział się, bo to fakt historyczny, więc nie ma czego tu podważać, natomiast pamiętał o tym, co się działo w Polsce w 80 roku, w 89.

Z.D.: Przygotowaliśmy tę kampanię kompletnie inaczej niż to do tej pory bywało, czyli zerwaliśmy z pewnym anachronizmem, z pewną taką siermiężnością, zaprosiliśmy nie tylko ludzi świata kultury, ale także sportu – Mateusza Kusznierewicza czy Sylwię Gruchałę, czy też Gortata – po prostu tych sportowców, którzy walczą, którzy posiadają piękny wizerunek, którzy potrafią pokazywać także w świecie tę polską, silną stronę dobrej fair play walki. A z drugiej strony zaprosiliśmy także projektantów, (...) po to, aby pokazywała te nasze znaki solidarnościowe w nowych formach – przyjaznych, ciepłych, pogodnych, na miarę też oczekiwań XXI wieku, aby one były bliskie zarówno ludziom młodym, jak i starszym, i żeby rzeczywiście zarówno w stacjach CNN, jak i w stacjach sportowych przypominać o tym, że właśnie Sierpień 1980 roku przyniósł Europie tę ogromną zmianę.

K.G.: Panie ministrze, a na jaki film chciałby pan pójść, polski film, o jakim wydarzeniu historycznym powinien być zrobiony, chciałby pan to zobaczyć? W różnych kontekstach oczywiście, ale z powodu jakiegoś wydarzenia.

Z.D.: Należę do osób niezwykle cierpliwych i dobrze, że ten film, który z mojego punktu widzenia powinien pojawić się na świecie jako dobra promocja państwa polskiego, jeżeli chodzi o tę politykę historyczną, jest zadaniem najtrudniejszym, bo oczywiście chodzi o Sierpień 80 roku. Fragmenty mamy już zrealizowane, ale niestety przez obcokrajowców, w tym przez jednego Niemca. Natomiast od razu powiem, że w tym roku będzie jeden film, z którego będę bardzo, bardzo dumny, bowiem dobrze się zapowiada, ale będzie poświęcony Chopinowi i notabene będzie adresowany do najmłodszych, ale obejrzy go prawdopodobnie miliard ludzi. Premiera tego filmu odbędzie się w Pekinie, w zakazanym mieście. Robią to Polacy i Brytyjczycy. Ale chciałbym rzeczywiście, aby filmy o powstaniu warszawskim, i Sierpniu 80 roku nie były odłożone zbyt mocno w czasie, a wszystko wskazuje na to, że także to marzenie jest ziszczane i może się ziścić w najbliższym czasie.

K.G.: No bo jeśli się mylę, to proszę mnie poprawić, bo według mnie Katyń Andrzeja Wajdy nie zamyka sprawy zbrodni katyńskiej, Człowiek z żelaza nie zamyka sprawy strajków sierpniowych...

Z.D.: To prawda, natomiast trzeba pamiętać, że są to najpiękniejsze otwarcia tego tematu, dlatego że Katyń zrealizowany właśnie przez Andrzeja Wajdę (przypomnijmy, stracił ojca w Charkowie) otworzył możliwość także młodym reżyserom na podejmowanie tego tematu, także w inny sposób – mniej tradycyjny, mniej ambitny z punktu widzenia takiego poczucia też pełnionej misji. Natomiast mamy te filmy, które reprezentuje polska szkoła filmowa, ona powolutku nam się zestarzała, ale to, że Andrzej Wajda zrealizował ten Katyń, że obejrzało go tak dużo ludzi, że premierę miał też w Moskwie przy największej publiczności. Niestety akurat ta premiera odbywała się na skutek mechanizmu, który zadziałał dopiero po katastrofie smoleńskiej, ale zadziałał ten mechanizm, był ten film, był gotowy, można było go puścić. Natomiast jeżeli chodzi o Człowieka z żelaza czy cały tryptyk w pewnym sensie zrealizowany przez Andrzeja Wajdę, no to ten film należy już do kanonu filmu światowego i dobrze, że powstał.

K.G.: No bo trzeba chyba pamiętać o tym, że to jednak kino jest tym najsilniejszym nośnikiem symboli. I dlatego o filmy pytam.

B.Z.: Mało tego jest najsilniejszym. Staje się jeszcze silniejszym, znaczy tak jak film oddziaływał 30, 40 lat temu, to tak oddziaływuje w chwili obecnej, ale na większą skalę. Nie ulega wątpliwości, że to, że powstał Państwowy Instytut Sztuki Filmowej, że posiada w tej chwili gwarancję na finansowanie tego typu przedsięwzięć filmowych, buduje źródło nadziei. Ja przypomnę, zmieniłem trochę zasady dystrybucji środków finansowych, pozwalają one na kumulację większych środków, aby te filmy były bardziej budżetowe niż do tej pory bywało, aby one nie raziły skromnością, tylko żeby można było w każdym roku zrealizować jedno duże przedsięwzięcie filmowe. Najbliżej jesteśmy w tej chwili Powstania Warszawskiego, pewne przygotowania są na ukończeniu. Liczę na to, że młody reżyser lada moment rozpocznie właśnie zdjęcia do Powstania Warszawskiego.

K.G.: Pan już o tym tak wspomniał, ale chyba to, o czym pan przed chwilą powiedział, sprowadza się do takiego równania, że atrakcyjnie równa się drogo niestety.

B.Z.: To prawda, i jeszcze...

K.G.: Chociaż może nam się to nie podobać, ale takie są fakty.

B.Z.: Takie są fakty, bo chodzi o jakość, chodzi o jakość operatorską, chodzi o jakość także montażu, podkładów muzycznych, wszystkich tych elementów technicznych. Ale trzeba też pamiętać o tym, że film nie tylko wymaga pochłaniania pewnych kosztów na samą produkcję, ale on wymaga także promocji. My lekceważymy koszty promocyjne, wydaje nam się, że to jest zbytek, że to są środki takie dodatkowe. To nie są środki dodatkowe. Trzeba pamiętać, że niektóre filmy amerykańskie, niemieckie, francuskie kosztują mniej niż promocja tych filmów na świecie. W naszym wypadku przy tak pięknych datach historycznych, przy tej naszej martyrologii powinniśmy więcej zadbać o promocję i nie żałować środków finansowych właśnie na ten element kosztowy.

K.D.: Jest jeszcze jedna sprawa, pan o tym wspominał, o edukacji, mówiąc, panie ministrze, że my to pamiętamy, te pewne wydarzenia sprzed 30 lat czy nawet jeszcze wcześniejsze. Ale są ludzie, którzy traktują to już jako historię, oni tego nie przeżyli, są dużo młodsi. I ta propozycja musi być tak stworzona, tak sformułowana, żeby to przyciągało, żeby to się dało obejrzeć, żeby się o tym dało posłuchać.

B.Z.: Wiedza historyczna przeciętnego Polaka jest dużo lepsza niż wiedza historyczna przeciętnego Amerykanina. Ale to trochę za mało na pocieszenie. Trzeba pamiętać o tym, że dla nas ta historia, długa historia jest źródłem siły. Trzeba pamiętać, że państwo polskie przez długie lata było pozbawione właśnie tej państwowości, że przetrwaliśmy dzięki językowi polskiemu, dzięki sile też polskiego Kościoła, a przede wszystkim siły polskiej kultury. Dlatego też odnoszenie się do tych faktów historycznych, do wiedzy, do tych naszych wielkich dzieł romantyków, powiedzmy czy mówimy o pisarzach, poetach czy kompozytorach, w naszym wypadku jest niezwykle ważne. Ja myślę, że świadomość wagi i znaczenia poprawiła się w ostatnich latach, że wszyscy jesteśmy przekonani o tym, że postęp w tej materii jest niezbędny, że także budowanie misji na bazie właśnie polityki historycznej, tej dobrze rozumianej, tej szerokiej, tej nieantagonizującej, będzie budowało w tej chwili taki sposób reakcji działania, reakcji także w samych szkołach, że my pokonamy te bariery. Ja jestem w tej materii może nie optymistą, bo nie chcę, aby to zabrzmiało jako właśnie taki hurra-optymizm, że samo coś się stanie. Samo się nie stanie. Ale jesteśmy według mojej oceny, pomimo konfliktów, pomimo napięć, na dobrej drodze.

K.G.: Panie ministrze, dziękuję bardzo za rozmowę.

B.Z.: Dziękuję bardzo.

K.G.: W Sygnałach Dnia Bogdan Zdrojewski, Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Przypomnę: jesteśmy na Placu Obrońców Poczty Gdańskiej. Po raz pierwszy dziś, ale nie po raz ostatni. Na razie to wszystko, dziękuję.

(J.M.)