Do Bogatyni trafiło już kilkanaście milionów złotych pomocy, nie licząc tej rzeczowej. Tymczasem w sąsiedniej Leśnej, gdzie nawet ratusz był pół roku temu pod wodą, mieszkańcy i władze ciągle czekają na znaczące wsparcie. Miejscowość wciąż nie poradziła sobie z usunięciem skutków katastrofy, a część jej mieszkańców do własnych domów wciąż wchodzi po drabinie.
Zapytani o sytuację są wściekli, nie kryją rozczarowania tym, że omija ich pomoc. Burmistrz miasta, Jan Surowiec, obliczył, że straty wyniosły 19 mln zł, a prac udało się wykonać za 800 tys. zł. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy była, według niego, surowa zima, gdyż ciężko było wtedy znaleźć wykonawców. Gmina nie zdołała wykorzystać pieniędzy na remont zniszczonej przez potok drogi w Miłoszowie.
- Od dnia powodzi nieużytkowany jest cały parter ratusza, gdyż nie ma środków na jego remont – podkreślał w rozmowie z Piotrem Sowińskim.
W tym samym czasie w Bogatyni remontuje się mosty, zaczęto budowę domu komunalnego dla powodzian, trwają renowacje zalanych budynków, a dawne szkoły zostały przerobione na mieszkania. Miasto to nie narzeka na brak funduszy, gdyż jego losy śledziła cała Polska. Tymczasem usuwanie szkód w Leśnej, w takim tempie, może potrwać nawet dwie dekady.
(pp)
Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy wybrać "Patrzą z zazdością na Bogatynię" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
"Sygnałów Dnia" można słuchać w dni powszednie od godz. 6:00.