Jedynka
Emilia Iwanicka
04.09.2012
"To nie park narodowy, to już tylko biznes”
Cichy bunt nastał w górskich schroniskach w Karkonoszach. Ich właściciele biją na alarm, że góry zamieniają się w przedsiębiorstwo. Dyrekcja się broni: takie są potrzeby.
Równina pod ŚnieżkąWikipedia/Lukasek89/dom. publ.
Posłuchaj
-
Więcej o sprawie Piotr Słowiński
Czytaj także
Oficjalnie jednak nikt przeciw władzom Karkonoskiego Parku Narodowego jeszcze nie wystąpił. A chodzi o nową opłatę w wysokości 500 zł za każdy wjazd samochodu do parku. W praktyce może chodzić o śmieciarkę albo energetyków, jadących naprawiać szkody.
Dyrektor Andrzej Raj twierdzi, że to konieczne, bo co roku w parku trzeba robić wiele remontów. - Stawki mają stanowić też filtr: czy faktycznie potrzebujemy wjechać, czy też nie. Dotychczasowe schroniska zmieniają się w bardzo dynamicznie działające hotele i restauracje. To powoduje też zdynamizowanie wjazdów. A te prowadzą drogami, którymi wędrują turyści - mówił dyrektor.
Park oferuje w pewnych okolicznościach ugody i zwolnienia z opłat. To jednak nie uspokaja właścicieli schronisk. - Chciwość Parku Narodowego jest bardzo daleko posunięta - uważa jeden z pracowników karkonoskiego schroniska. W efekcie m.in. gestorzy przestają sprzątać cudze śmieci, bo trzeba je potem wywieźć. Ostrzegają też, że może dojść do nielegalnego spalania odpadów.
Więcej o sprawie - Piotr Słowiński.
ei