Wakacyjny romans może być historyjką z ograniczona datą ważności, ale zdarza się, że niesiemy go dalej. - Ja jestem już szósty rok w takim wspaniałym stanie, który rozpoczął się podczas letniej kanikuły - mówi Małgorzata Kalicińska, autorka takich miłosnych wyciskaczy łez jak "Miłość nad rozlewiskiem".
Małgorzata Kalicińska
Jej zdaniem, nie ma znaczenia gdzie i kiedy zawiązuje się romans. Może to być na plaży, w parku, w kinie, w styczniu, maju, sierpniu lub grudniu. Zauważa w radiowej Jedynce, że kobiety nawiązując taki wakacyjny romans gdzieś w z tyłu głowy mają nadzieję, że może przeciągnie się i przekształci w dłuższą znajomość.
Ponieważ mamy równouprawnienie, więc od dawna nie jest już tak, że to mężczyzna inicjuje romans. - Akcenty są rozłożone równo, ale mnie się wydaje, że to kobiety wysyłają sygnały, czy chcą być zdobyte, czy nie chcą być zdobyte - mówi w "Lecie z Radiem".
Zauważa, że mężczyźni są nastawieni na krótkie, emocjonalne historie, ale jest daleka od tego, żeby facetom odmawiać głębi uczuć. - Oni też się zakochują i cierpią, kiedy kobieta odchodzi - przyznaje.
Autorka miłosnych bestsellerów radzi, aby znajomość między kobietą i mężczyzną rozpoczynała się romantycznie. A potem dopiero powoli para powinna się lepiej poznawać. - Jeżeli miłość ma przetrwać, to przede wszystkim w związku musi być wzajemny szacunek - mówi Małgorzata Kalicińska. Wspólną podstawą muszą być pryncypia.
Rozmawiała Małgorzata Raducha.
(ag)