Fundacja Viva podkreśla, że zwierzęta w Morskim Oku są notorycznie przeciążone i pracują ponad swoje siły. Jako przykład podaje się statystyki, z których wynika, że tylko w ubiegłym roku do rzeźni trafiło 36 koni, które pracowały właśnie w Tatrach. Zdarzało się, że były to młode zwierzęta po kilku miesiącach wożenia turystów. Fundacja podaje również, że od września 2011 roku zdechły cztery konie, które pracowały w Morskim Oku.
Beata Czerska z Zakopiańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami tłumaczy, że stąd powstał pomysł aby zbierać podpisy pod petycją w sprawie zakazu pracy koni w Morskim Oku.
Z zarzutami obrońców praw zwierząt nie zgadza się Tatrzański Parku Narodowy. - To jest nawoływanie do tego, żeby w sposób zupełnie laicki budować protest. Bo laicka jest ocena, że koń jest spocony. Nikt jakoś nie inwentaryzuje spoconych turystów. Natomiast to, że koń się bardzo mocno poci jest naturalną reakcją wychładzania organizmu. Gdyby ten koń się nie pocił, to wtedy byłby powód do alarmu. Dotychczas nikt jednak nie doniósł nam, że koń jest źle traktowany, bo nie jest spocony - mówi Paweł Skawiński z TPN.
Na zakopiańskich Krupówkach trwa akcja informacyjna zachęcająca turystów do podpisywania się pod petycją, która zmusi park do likwidacji transportu konnego w Morskim Oku. Obrońcy praw zwierząt zachęcają też turystów, aby ci bojkotowali góralskie fasiągi i nad staw szli po prostu pieszo.
Materiał Przemysława Bolechowskiego.
"Sygnały dnia" na antenie Jedynki od poniedziałku do soboty między godz. 6.00 a 9.00. Zapraszamy!
pg