Piotr Kijewski z CERT Polska powiedział, że ludzie protestujący przeciwko popisaniu przez rząd Donalda Tuska ACTA wytoczyli "ciężkie działa" i zablokowali wiele stron, które nie były istotne z punktu widzenia funkcjonowania infrastruktury teleinformatycznej administracji państwowej, ale były ważne wizerunkowo. Jego zdaniem, o ile przed atakami blokującymi strony nie jest łatwo się zabezpieczyć, to przed atakami typu podmiana strony można było to zrobić i to niekoniecznie wyjątkowo dużym kosztem. W tym drugim przypadku hakerzy wykazali, że wiele z atakowanych stron nie było dobrze chronionych. Gość radiowej Jedynki ("Naukowy wieczór z Jedynką") przyznał jednak, że żadne zabezpieczenie nie daje stuprocentowej gwarancji.
Dr hab. Aleksander Wittlin z Instytutu Fizyki PAN podkreślił, że nieraz firmy produkujące zabezpieczenia przeciwko wirusom i atakom hakerskim zatrudniają hakerów, ale pod warunkiem, że nie byli karani. – Istnieją także ludzie, którzy zajmują się hakerstwem do celów przestępczych i są opłacani np. za zbieranie numerów kart kredytowych – tłumaczył.
Dr hab. Wittlin zauważył, że często duże korporacje mają wirtualne sieci, które są całkowicie zaszyfrowane i w ogóle niewidoczne przez Internet.
– Jeżeli to jest dobrze zrobione, to tam bardzo trudno jest się włamać. Internet to złożenie bardzo wielu rzeczy, więc niektóre jego obszary nie są bezpieczne. Wiele osób w ogóle nie zdaje sobie sprawy z tego, że gdy korzysta się z sieci, komputer jest widoczny przez sporą część świata. I ta spora część świata może się do tych komputerów chcieć włamać – zaznaczył.
Rozmawiała Dorota Truszczak.
(pp)