Reżyser nominowanej do Oscara w 2001 r. "Męskiej sprawy” był gościem Joanny Sławińskiej w "Aktualnościach kulturalnych” Jedynki. Jak sam przyznał, już jego poprzedni film, "Z odzysku”, chociaż był brutalny, opowiadał o miłości. – O miłości, która jest, ale nie może być spełniona. To taki trochę melodramat – przyznał gość radiowej Jedynki.
Najnowszy obraz reżysera zatytułowany jest "Miłość”, czyli dokładnie tak, jak ostatni, głośny film niemieckiego reżysera Michaela Hanekego. – To zupełnie przypadkowa zbieżność. Poza tym byłem pierwszy, ponieważ Haneke zmienił tytuł swojego filmu na kilka miesięcy przed premierą w Cannes. Później i ja zastanawiałem się nad zmianą, ale miłość to jedyne słowo, które nadaje się na tytuł mojego filmu – tłumaczył.
Inspiracją do powstania "Miłości” była… notatka prasowa. Chodziło o aferę w olsztyńskim ratuszu, czyli o oskarżenia dotyczące molestowania seksualnego, pod adresem byłego już prezydenta miasta. – Przeczytałem reportaż na ten temat. Sprawa domniemanego molestowania przedstawiona była z punku widzenia męża. To mnie szalenie zainteresowało. Co dzieje się z mężczyzną, kiedy taki problem dotyka jego żonę i jego – tłumaczył reżyser w radiowej Jedynce.
Bohater z filmu Fabickiego nie reaguje na pierwsze ostrzeżenie żony, a kiedy dochodzi do dramatu kobiety, zostawia ją samą. Dlaczego? – Nie jest pewien, czy kocha żonę. To stan mieszanych bardzo uczuć. Stan totalnego zawieszenia i frustracji, która wkrada się w uczucia. Minęła fala zakochania, seksualnej fascynacji i nie wiadomo, co będzie dalej – opowiadał twórca.
Premiera filmu już 15 października na Warszawskim Festiwalu Filmowym. Od stycznia obraz pojawi się w kinach. W filmie wystąpili m.in. Marcin Dorociński i Julia Kijowska. Zapraszamy do wysłuchania i obejrzenia całego wywiadu ze Sławomirem Fabickim.
Rozmawiała Joanna Sławińska.
ei