Muzyk i kompozytor zdradza, że dopiero kilka lat temu dowiedział się o kim jest naprawdę "Jej portret". Bo myślał, że o nim i jego historii. Okazało się, że przez lata był w błędzie. - Nie były to żadne moje przeżycia sercowe, jak myślałem - mówi Włodzimierz Nahorny w radiowej Jedynce . A tak sądził, gdyż znali się i przyjaźnili z Jonaszem Koftą i spędzili wiele godzin na rozmowach.
Dopiero podczas prezentacji książki o Kofcie jego żona zdradziła, że piosenka była o niej. Jonasz Kofta zwierzał się żonie, że ma za zadnie napisanie tekstu, a nie ma pomysłu, jak się do tego zabrać. Bo nie zna dziewczyny, o której ma pisać. - Wtedy ona się spytała: a czy ty cokolwiek wiesz o mnie? Jaka ja naprawdę jestem? No i to był początek piosenki - wspomina Włodzimierz Nahorny.
"Jej portret" powstał pierwotnie jako wersja instrumentalna ze smyczkami . Dopiero później Jonasz Kofta dopisał do melodii słowa i powstał niezapomniany do dziś przebój, wręcz standard muzyki rozrywkowej. Po raz pierwszy piosenkę zaśpiewał na festiwalu w Opolu w 1972 roku Bogusław Mec.
Gość Muzycznej Jedynki śmieje się również, że już 15 lat nie gra na saksofonie, a wszyscy kojarzą go bardziej z tym instrumentem niż z fortepianem, na którym gra do dziś.
Posłuchaj rozmowy, w której Włodzimierz Nahorny zdradza swe plany na przyszłość,.
Rozmawiał Paweł Sztompke.
(ag)