Dla Patrycji Markowskiej najważniejsze jest to, co dzieje się na scenie podczas koncertów, co może przekazać publiczności.
- Zawsze mnie ciągnęło do żywego grania. Na tym buduję koncerty, by był power, ogień, spontan, by ludzi rozweselać i dawać im energię. Być na scenie to najpiękniejsza część tego zawodu - zapewnia.
Wszystkie przeszkody chyba znoszę, by wychodzić na scenę
Zrozumiała jest więc ogromna radość artystki, która już przygotowuje się do trasy promującej najnowszy krążek "Alter Ego".
- Wcześniej nie zaangażowałam się nigdy w życiu w żadną płytę na tylu etapach. Myślałam sobie, że skoro pracuje z profesjonalistami to pewne rzeczy mogę odpuścić i dziś aż wstyd mi, że się tak nie angażowałam - mówi w "Leniwej Niedzieli".
- Jest we mnie kilka Patrycji, myślę, że kobiety mają taką piękną cechę, potrafią łączyć wiele ról. Wystarczy spojrzeć na dwa pierwsze single z tej płyty: "Alter Ego" - drapieżne, seksualne, dziwaczne, a w "Dzień za dniem" stawiam na prawdę, jest ascetycznie - wymienia.
W rozmowie z Izą Żukowską mówi, że emocje są dla niej najważniejsze. - Ja jestem bardzo niedoskonała i zdaję sobie sprawę ze swoich słabości, ale myślę, że dzielenie się z ludźmi prawdą broni się. Na to stawiam w życiu i w muzyce i cieszę się, że nie muszę udawać, że nie jestem cyniczna - podkreśla.
>>>Opolska Pięćdziesiątka Radiowej Jedynki
Wokalistka przyznaje, że na początku kariery borykała się z porównaniami do twórczości doświadczonego muzyka, którym jest jej tata - Grzegorz Markowski. - Zawsze chciałam, żeby ludzie dali mi czas, a nie skreślali tylko dlatego, że jestem córką kogoś znanego - wspomina. Dziś jedyne, co ją negatywnie dotyka, to internetowe komentarze, informacje wyssane z palca.
Czego, poza sceną, chciałaby w życiu spróbować? Jaki tekst uznaje za najlepszy i co jest dla niej największą nagrodą? Co się zmieniło w 2007 roku, gdy wygrała konkurs Premier w Opolu? Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!