- Jeżeli można mówić o konflikcie, to jest to konflikt typowy przy każdym filmie. Scenarzysta ma swoją wizję filmu, reżyser swoją. Te wizje nie są na tyle rozbieżne, żeby mówić o konflikcie - zapewnia Michał Kwieciński. Według jego słów, obaj panowie cały czas się spotykają i pracują przy filmie. Montaż został już skończony i obecnie trwa tzw postprodukcja, czyli praca nad dźiękiem i efektami. Zapowiada, że w filmie będzie wiele nowinek technicznych, polegających na tym, że zdjęcia dokumentalne będą mieszały się z filmową fikcją. Premiera "Wałęsy" odbędzie się 23 września.
Kwieciński był producentem filmów Andrzej Wajdy m.in. "Katyń" i "Zemsta". Jest też reżyserem. Zadebiutował kilka lat temu filmem "Statyści", a potem nakręcił "Jutro idziemy do kina". Po raz pierwszy wstudiu radiowej jedynki ujawnił, że obecnie zabiera się do kręcenia filmu według powieści "Filip" Leopolda Tyrmanda. Na razie jest gotowy scenariusz.
Gość radiowej Jedynki przyznaje, że Leopold Tyrmand tworzył literaturę, która nadaje się do kina, choć można różnie oceniać pisarstwo Tyrmanda.
- Tyrmand jest bardzo filmowym autorem - mówi reżyser w "Muzycznej Jedynce". Przypomina, że był producentem wielu filmów historycznych, więc chciał dać swój głos na temat osoby - jak to określił - osoby "wyzerowanej emocjonalnie", czyli kogoś, kto stracił wszystko, nie ma nic, jest człowiekiem bez przeszłości i bez przyszłości, jest osobą samotną, która podczas wojny straciła bliskich. Jako polski Żyd Filip znalazł się we Frankfurcie i musi żyć wśród Niemców.
Reżyser podkreśla, że wiele scen przeniósł z książki, ale też wiele scen dodał, starając się wejść w psychikę Tyrmanda, bo "Filip" to powieść autobiograficzna. Udramatyzował scenariusz wprowadzając wiele ról kobiet niemieckich.
Film będzie miał tytuł "Paryż 10.20". Tytułowa 10.20 to godzina odjazdu pociągu do Paryża. Premiera możliwa jest najwcześniej pod koniec 2014 roku. Dialogi w 90 procentach będą toczyły się w języku niemieckim.
Rozmawiała Joanna Sławińska.
(ag)