Na początku dziewcząt było osiem, ale szybko jedna z nich wykruszyła się. Co ciekawe, Filipinki nie miały za sobą szkoły muzycznej. Chodziły do technikum handlowego w Szczecinie, mieście, które wówczas było uważane za tzw. prowincję. - To, że dziewczyny ze szczecińskiego technikum zrobiły taką oszałamiającą karierę w krótkim czasie, naprawdę jest zdumiewające - mówi Marcin Szczygielski, autor książki "Filipinki - to my!", czyli ilustrowanej historii pierwszego polskiego girlsbandu". Szczygielski jest synem jednej z Filipinek.
Marcin Szczygielski
Jego zdaniem na sukces zespołu złożyło się wiele czynników. Choćby to, że Filipinki były córkami pionierów, bo ich rodzice przybywali na tzw. Ziemie Odzyskane po wojnie.
- Filipinki udowodniły, że zespół młodzieżowy potrafi zdobyć serca nie tylko swoich rówieśników, ale absolutnie wszystkich - zauważa gość "Muzycznej Jedynki". Jako pierwsza polska grupa wyjechały za ocean, koncertowały w Stanach Zjednoczonych oraz Kanadzie. W Polsce sprzedały milion płyt ze swoimi piosenkami; drugi milion - za granicą, głównie w Związku Radzieckim, bo dużo ich płyt tam wytłoczono, o czym zresztą nie wiedziały.
Książka o Filipinkach powinna ukazać się na przełomie września i października. Do książki będzie dołączona płyta, na której znajdzie się 25 piosenek, które będą premierami, gdyż nigdy nie ukazały się na płytach.
Filipinki występowały w składzie: Zofia Bogdanowicz, Niki Ikonomu, Elżbieta Klausz, Krystyna Pawlaczyk, Iwona Racz, Anna Sadowa i Krystyna Sadowska.
Rozmawiał Zbigniew Krajewski.
(ag)