Alice Cooper był gwiazdą 7. Festiwalu Legend Rocka, który odbywa się w Dolinie Charlotty koło Słupska. W piątkowy wieczór wystąpił z koncertem, który zachwycił słuchaczy.
- To był znakomity koncert i słuchacze byli jednomyślni, wypowiadali same superlatywy i komplementy - mówili w radiowej Jedynce dziennikarze muzyczni Marek Wiernik i Roman Rogowiecki. Oceniają, że jest on dobrym kompozytorem, który pisze proste teksty, ale ciekawe.
Ale to przede wszystkim showman. Już dawno zorientował się, że nie wystarczy tylko grać. Więc jego koncerty to prawdziwe spektakle. Wiernik i Rogowiecki opowiadają co działo się na scenie w Dolinie Charoltty. A działo się wiele.
>>> Dowiedz się więcej o 7. Festiwalu Legend Rocka w Dolinie Charlotty
Część koncertu Cooper poświęcił pamięci swych nieżyjących już przyjaciół muzyków. Zaśpiewał covery ich znanych przebojów. - Chciałem zrobić coś dla tych, którzy mnie uczyli, a zwłaszcza nagrać utwory tych, których dobrze znałem, tych z którymi piłem, z którymi totalnie się upijałem. To był taki klub pijaków Hollywood Empires - mówił muzyk w audycji "Rockowy powiernik". Nagrywa całą płytę z coverami.
Alice Cooper mówił też o swojej żonie. Jest z nią 30 lat, cały czas ją kocha i nigdy jej nie zdradził, co w środowisku artystycznym bywa rzeczą rzadką.
(ag)