Na antenie Jedynki poeta przyznał, że nie był dobrym znajomym zmarłego w czwartek Sławomira Mrożka, bo nie był to człowiek w typie "brata łaty". - On był człowiekiem pewnego rodzaju dystansu - wyjaśnił Ernest Bryll, poeta, pisarz i tłumacz.
Pisarz powiedział też, co dla niego, jako widza i jako konkurenta, było w twórczości Mrożka najważniejsze.
- Mrożek był objawieniem od pierwszego wystawionego dużego dramatu, którym była "Policja". To było jakieś szaleństwo. Nagle po dramatach, które pokazywały różnego rodzaju sprawy, był pełny teatr absurdu. Absurdu głęboko polskiego. To były typy Polaków. Mimo że były w ubiorach policjantów, czy generałów dawnych epok, wszystko pulsowało naszą rzeczywistością - podkreśla Bryll.
Zobacz serwis specjalny: SŁAWOMIR MROŻEK>>>
Jego zdaniem Sławomir Mrożek potrafił najlepiej oddać to, przez co Polskę określano niegdyś najweselszym barakiem w obozie socjalizmu. - Po polsku zawsze wszystko wychodziło na opak - wyjaśnił poeta.
bk