Na ostatnim Festiwalu w Berlinie film "W kręgu miłości", będący ekranizacją dramatu Johana Heldenbergha, dostał prestiżową nagrodę publiczności.To historia miłości pary muzyków, naznaczonej przez walkę o życie chorej na raka córki.
W rozmowie z Joanną Sławińską reżyser tłumaczy, że sztuka zainspirowała go z kilku powodów. - Odebrałem ją najpierw jako skromną opowieść o dwojgu ludzi. Patrzymy, jak ta para się kłóci. Dowiadujemy się, że stracili dziecko, i zaczynamy rozumieć, jak to się stało. Potem zobaczyłem, jak utrata dziecka wpłynęła na ich relacje, jak oni się zmienili. Ta mała historia rozrasta się do wielkiego tematu. Porusza kwestie wiary w Boga... czy jest coś, co może człowiekowi pomóc w chwili, gdy umiera dziecko - powiedział reżyser.
Bohaterowie jego opowieści symbolizują różne punkty widzenia i odpowiedzi na te pytania. - Ta historia porusza mnie na różnych poziomach. Z jednej strony mnie zasmuciła, ale dała też niezwykłą energię, by radzić sobie z ciężkimi doświadczeniami - przyznał Felix van Groeningen.
W filmie bardzo ważna jest muzyka, która popycha akcję do przodu, pozwala złapać oddech. Ważne są piosenki, które wykonuje bohater filmu. - Oglądasz tę historię, jest ci smutno i nagle piosenka powala ci złapać dystans i oddalić się - tłumaczy reżyser.
Kiedy okazuje się, że para traci dziecko, to ojciec wykrzykuje podczas koncertu mocne słowa przeciwko Bogu, a prezydenta USA i papieża, z powodu ich stosunku do badań nad komórkami macierzystymi, określa jako katolickich fundamentalistów. Napisał je zresztą autor sztuki Johan Heldenbergh, który zagrał w filmie główną rolę męską. - Zobaczył kiedyś w telewizji wiadomość, że George W. Bush wstrzymał finansowanie badań nad komórkami macierzystymi z powodu przekonań religijnych. To go wzburzyło. Badania mogły ratować ludzi, a my zrobiliśmy krok wstecz - uważa reżyser filmu.
Felix van Groeningen zwraca jednak uwagę, że bohater jego obrazu wykonuje bluegrassowe piosenki, mówiąc o wierze w Boga. - Wyraża swój gniew, ale jednocześnie pokazuje, że bez Boga nie ma życia. Nie jestem religijny, ale rozumiem te potrzeby i uczucia - powiedział van Groeningen.
Polskie Radio na Festiwalu Dwa Brzegi >>>
Beligijski reżyser przyznał, że nie wie, jakich reakcji na film może się spodziewać w katolickiej Polsce. Jak jednak powiedział, na Festiwalu Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym ludzie podchodzili do niego i mówili mu, że są filmem zażenowani. - Ktoś wyznał nawet, że bardzo mu się ten film podobał, ale ma problem, bo jest katolikiem. Był to pierwszy przypadek takich reakcji, a miałem już pokazy w różnych krajach - podsumował reżyser.
Z Felixem van Groeningenem rozmawiała Joanna Sławińska.
tj