Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 15.03.2014

Telewizja z piwnicy ma pełen zapis ukraińskiej rewolucji

Espreso TV to niezależna, ukraińska, telewizja internetowa. Od początku wybuchu protestów na Majdanie na żywo relacjonowała ich przebieg, dzięki niej ludzie na całym świecie mogli zobaczyć to, co działo się w Kijowie.
Michał BroniatowskiMichał BroniatowskiAndrzej Gralewski/PR

Michał Broniatowski, jeden ze współzałożycieli telewizji Espreso TV, podkreśla, że po rewolucji na Ukrainie ten kraj - jak to ujął - przewrócił się do góry nogami. Gość "Sygnałów dnia" nie sądzi, żeby doszło do powrotu takiej władzy jak obalonego prezydenta Janukowycza, czyli z premedytacją łamiącej prawo. Jego zdaniem, stworzył się prawdziwy, nowoczesny naród ukraiński, a tyran został obalony w sposób świadomy. - Ludzie wiedzieli dlaczego stoją na Majdanie - mówi w radiowej Jedynce. Doszło do czegoś, czego nikt się nie spodziewał, czyli do bardzo silnego zespolenia wschodu i zachodu Ukrainy. Sprzyjała temu inwazja rosyjska.

Gość Jedynki wspomina, że start Espreso TV miał nastąpić 25 listopada 2013 roku. Został przyspieszony, bo rozpoczęły się protesty przeciwko decyzji Wiktora Janukowycza, który nie chciał w Wilnie podpisać układu stowarzyszeniowego z Unią Europejską. Tak rozpoczęło się nadawanie.
- Przez trzy miesiące nasze kamery stały na Majdanie i mamy pełną dokumentację rewolucji ukraińskiej - mówi Broniatowski. Przypomina, że przed rewolucją wszystkie media były kontrolowane przez państwo albo przez oligarchów, którzy kontrolowali to państwo. Ówczesna władza nie pozwalała Espreso TV na nadawanie kablowe - nie wydawała licencji. Stacja emitowała program przez satelitę na podstawie licencji łotewskiej, ale na Ukrainie mało kto ogląda programy tak nadawane. Większość ma telewizję kablową. Teraz Espreso TV udało się wejść w sieć kablową w Kijowie, co jest bardzo ważne, bo można wreszcie zacząć zarabiać na telewizji, dzięki reklamom.
Michał Broniatowski wyjaśnia, że założeniem twórców stacji było stworzenie telewizji o ideologii liberalno-demokratycznej, która tak jak BBC, CNN czy Reuters relacjonowałby to, co widzi. Twórca stacji Mykoła Kniażycki postanowił na samym początku, że nie wpuści do Espreso TV nikogo z władzy i oligarchów. Co ma dobre i złe strony. - Jesteśmy niezależni, ale nie mamy pieniędzy. Mamy trzymiesięczne opóźnienie w stosunku do biznesplanu - ujawnia. Telewizja działa w piwnicy - dosłownie - i musi liczyć na jakieś dotacje. - Ja się zajmuję ich zbieraniem, bez powodzenia niestety - przyznaje gość Jedynki.
W Espreso TV pracuje około stu osób, to ludzie z doświadczeniem dziennikarskim. - Transmisja z Majdanu to było nasze szczęście - wspomina Broniatowski. Ale z drugiej strony ponad połowa personelu nie przychodziła do stacji tylko tkwiła na Majdanie. Efekt jest taki, że poza rozmowami, telewizja nie oferuje innych form przekazu. Nie ma w ofercie np. reportażu. Dopiero teraz ma się to zmienić.
Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski.
(ag, gs)