- To, co zdarzyło się Jackowi Protasiewiczowi wyeliminowało możliwość jego startu w wyborach. Jego miejsce zostało zwolnione w dość nagłym trybie - powiedział Zdrojewski przyznając, że padło na niego. (Liderem dolnośląskiej listy PO w wyborach do Parlamentu Europejskigo miał być Jacek Protasiewicz. Incydent z jego udziałem na lotnisku we Frankfurcie nad Menem zweryfikował te plany).
Minister kultury tłumaczył, że jego kandydatura nie oznacza automatycznie mandatu dla Platformy Obywatelskiej. - To zależy od wyborców. Przestrzegam wszystkich, nawet tych, którzy otrzymywali do tej pory dobre wyniki, by nie kusiło ich pójście w arogancję i pychę - powiedział w radiowej Jedynce. Jego zdaniem potrzebna jest skromność. - Trzeba pamiętać, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Wyborców trzeba szanować i to w długiej perspektywie czasowej - podkreślił.
>>>Zapis całej rozmowy
Zdrojewski uważa, że prawdziwa kampania wyborcza odbywa się na następny dzień po wyborach i trwa 4 lata. - Wszyscy, którzy o tym pamiętają, dają sobie radę. Ci, którzy zapominają, niestety przepadają - powiedział Zdrojewski.
Minister Zdrojewski przyznał, że przed ewentualnym wyjazdem do Brukseli nie uda mu się doprowadzić do końca sprawy abonamentu radiowo-telewizyjnego. Jak tłumaczył, ustawa medialna nie zostanie przegłosowana bez zgody politycznej. - Wydaje mi się, że mojemu ewentualnemu następcy zostawię dokładne wyliczenia i analizy prawne oraz warianty możliwości poboru opłat audiowizualnych. Od woli politycznej zależy, co z tym zrobi Sejm - podsumował Zdrojewski.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
"Sygnały dnia" na antenie Jedynki od poniedziałku do soboty między godz. 6.00 a 9.00. Zapraszamy!
tj