Parlament Europejskiego ma przyjąć w czwartek rezolucję w sprawie Ukrainy, w której ma zwrócić uwagę Rosji na łamanie prawa poprzez mieszanie się w sprawy Ukrainy. Ale będzie to jedyna rzecz, która łączy autorów rezolucji.
Janusz Zemke, eurodeputowany, były wiceminister obrony, zauważa, że w trakcie prac nad projektem rezolucji dało się zaważyć różne podejście do wydarzeń na Ukrainie przez parlamentarzystów z różnych państw. Są państwa takie jak Polska, które naciskają na bardziej zdecydowane kroki wobec Rosji i są przedstawiciele państw, które apelują o wstrzemięźliwość. - Wydaje mi się, że z czasem utrzymanie takiego samego podejścia państw Unii do rozwoju sytuacji na Ukrainie będzie coraz trudniejsze - przewiduje gość "Sygnałów dnia". Ocenia, że im dalej kraj leży od Ukrainy tym bardziej liczy się jego gospodarka, nie solidarność europejska. A część państw jest bardzo silnie powiązana gospodarczo w Rosją. Eurodeputowany daje przykład Cypru, który przyznaje, że jakiekolwiek sankcje wobec Rosji i ewentualne retorsje grożą załamaniem gospodarczym tego państwa.
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
Parlament Europejski chce wysłać na wschód Ukrainy misję obserwacyjną. Również na planowane 25 mają wybory prezydenckie ma pojechać taka misja, choć nie jest pewne, czy wybory odbędą się w wyznaczonym terminie.
Janusz Zemke zastanawia się na ile obecne władze Ukrainy są w stanie kontrolować sytuację. Wskazuje, że działalność separatystów nie jest spontanicznymi wystąpieniami i odbywa się przy pasywnej postawie milicji i służb porządkowych. Zemke przypuszcza, że Rosja ma na celu doprowadzenie do ustanowienia na Ukrainie państwa federacyjnego. Miałaby wówczas wpływ na wschodnie regiony. Moskwa chce również zniechęcić Kijów do zbliżenia z Unią Europejską.
Były wiceminister nie sądzi, aby NATO rozmieściło na terytorium Polski i innych państw na wschodzie Europy dodatkowe oddziały wojska. Przypuszcza, że zapowiedziana przez szefa Paktu większa obecność Sojuszu na wschodzie będzie polegała na wzmocnieniu obrony przeciwlotniczej, wysłaniu większej liczby samolotów, w tym wczesnego ostrzegania AWACS oraz zmagazynowaniu, także na terytorium Polski, większej ilości sprzętu.
Zdaniem europosła dobrze się stało, iż nie zostały zerwane kontakty dyplomatyczne z Rosją i może dojść do zapowiedzianego na czwartek spotkania ministrów spraw zagranicznych Rosji i Ukrainy w towarzystwie szefów dyplomacji USA i UE. Ale nie sądzi, aby te rozmowy przyniosły jakikolwiek rezultat.
Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski.
>>>Zapis całej rozmowy
"Sygnały dnia" na antenie Jedynki od poniedziałku do soboty między godz. 6.00 a 9.00. Zapraszamy!
(ag/asz)