W piątek 30 maja, na warszawskich Wojskowych Powązkach, odbędzie się pogrzeb generała Wojciecha Jaruzelskiego. Państwowy charakter uroczystości, tak jak cała postać zmarłego, budzą wiele kontrowersji. Unikając oceny gen. Jaruzelskiego, Lech Wałęsa przypomniał, że jednym z celów jego walki o demokrację było to, by za rozliczenia odpowiadały zawodowe struktury. - I niech one to robią. Natomiast politycy za rozliczenia nie powinni się brać, powinni stwarzać warunki, a resztę niech robią służby zawodowe. A na końcu niech zrobi to Pan Bóg - przekonywał w "Sygnałach dnia" były prezydent.
Urban: Jaruzelski musiał oddać władzę, bo o tym nie decydowano w Polsce >>>
Gość radiowej Jedynki podkreślał również tragizm pokolenia, do którego należał Wojciech Jaruzelski. - Nie zapominajmy, że w 1939 r. Polska została zdradzona, w 1945 przekazana Sowietom, więc co to pokolenie miało do powiedzenia? Więksi bohaterowie od dawna spoczywają w ziemi, część próbowała stać się częścią systemu, żeby rozwalać go do środka, a jeszcze inni wchodzili do systemu jako pokonani - tłumaczył Lech Wałęsa.
Były prezydent wspomniał również o roli gen. Jaruzelskiego w transformacji ustrojowej. Początek zmianom dały obrady Okrągłego Stołu, choć początkowo intencje generała - zdaniem Wałęsy - były inne. - Wiedział, że jesteśmy słabi, że rozbito nas stanem wojennym, że wielu ludzi wyjechało z Polski i chciał nas wtedy pokonać. Myślał sobie w ten sposób: dopieścimy tych, którzy zostali i jak będą grzeczni, to pozostaną w pobliżu stołu, a wszyscy niegrzeczni zostaną zluzowani. Ja natomiast miałem inny zamysł: biorę to co mogę, bo na więcej mnie nie stać, a jutro zabiorę wam wszystko. Do stołu siadły więc dwie oszukańcze koncepcje no i wyszło, to co wyszło - stwierdził gość Jedynki.
Rozmawiał Przemysław Szubartowicz.
pg/ag
>>>Zapis całej rozmowy