We wtorek odbyło się w Sejmie głosowanie w sprawie uchylenia immunitetu posłowi Mariuszowi Kamińskiemu z PiS. Wnioskowała o to Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, która chciała mu postawić zarzuty przekroczenia uprawnień podczas czynności operacyjnych CBA, w czasach kiedy kierował Biurem. Obrady Sejmu, na wniosek prokuratury, odbyły się w trybie tajnym, ale decyzją Konwentu Seniorów ujawniono kto jak głosował. Do wymaganej większości 231 głosów, zabrakło 15. Przyczynili się do tego między innymi posłowie koalicji, w tym liderzy PO i PSL Donald Tusk i Janusz Piechociński. Premiera nie było na sali, a wicepremier był, ale nie głosował. Przeciw odebraniu immunitetu opowiedziało się między innymi 7 posłów PO i 2 posłów koalicyjnego PSL
Zobacz kto jak głosował>>>
Rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska nie kryje zaskoczenia takim obrotem sytuacji. - Nikomu nie przyszło do głowy, że będzie taki wynik, że niektóre nasze koleżanki i koledzy tak zagłosują - mówi polityk PO w audycji "Sygnały dnia". Według rzecznik rządu, to było pewne głosowanie i większość nie była zagrożona. - Przecież głosowaliśmy tylko czy pozwolić prokuraturze wyjaśnić sprawy związane z działalnością Marusza Kamińskiego, a prokuratura przygotowała odpowiednie wnioski - dziwi się Kidawa-Błońska i przypomina, że PO zawsze stała na stanowisku, że takie sprawy powinny być wyjaśnianie, a by to było możliwe posłowie powinni składać immunitet. - Przecież rezygnacja z immunitetu nie przesądza o winie tylko daje szansę do przeprowadzenia śledztwa, czy jego zamknięcia - mówi rzecznik.
Kidawa-Błońska poinformowała, że na czwartkowym zarządzie PO odbędzie się dyskusja nad zmianą władz klubu partii. Jej zdaniem, część odpowiedzialności za sytuację w Sejmie ponosi szef klubu - Rafał Grupiński, bo nie dopilnował sprawy. - Gdzieś ta czujność została uśpiona. Na zarządzie będzie rozmowa dlaczego tak się stało i czy potrzebna będzie zmiana władz klubu. - Trzeba to ocenić na ile sprawa ta jest efektem ich zaniechania, a na ile posłowie sami zaniedbali sprawę nie zapoznając się z dokumentami. Jeżeli poseł idzie na salę głosowań i nie zapoznał się z materiałami, to władze klubu niewiele mogą zrobić - dodaje Kidawa-Błońska.
Zapytana czy posłowie powinni ponieść karę za swoje głosowanie, rzecznik odpowiada: "Najpierw trzeba zrozumieć dlaczego tak się stało, a potem wyciągać konsekwencje".
Rzecznik rządu odniosła się także do pomysłu PiS powołania sejmowej komisji śledczej do spraw zbadania majątku Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich, a także koncepcji SLD, żeby utworzyć komisję w sprawie działalności CBA gdy szefem Biura był Mariusz Kamiński. Zdaniem Kidawy-Błońskiej, komisje powinny powstawać wtedy, kiedy jakaś sprawa nie została wyjaśniona przez państwo, a "tworzenie komisji śledczych tylko po to, żeby było to działanie polityczne, a nie wyjaśnianie sprawy nie ma sensu". Nie mówi jednak wprost czy jest przeciwna ich utworzenia. - Trzeba poznać jaki ma być obszar działania tych komisji i tutaj za wcześnie, żeby przesądzać - mówi.
Małgorzata Kidawa-Błońska wypowiedziała się również o sprawie profesora Chazana. - Szanuję, ze ludzie chcą działać w zgodzie z własnym sumieniem, ale ich sumienie nie może ograniczać wolności innych ludzi. Profesor ma prawo do własnych przekonań, ale nie może narzucać w swoim szpitalu klauzuli sumienia dla wszystkich pacjentów - powiedziała rzecznik rządu. - To jest szpital publiczny i musi działać na gruncie prawa. Lekarze mają prawo do klauzuli, ale dotyczy ona lekarza, a nie szpitala - przypomniała Kidawa-Błońska.
Rozmawiała Zuzanna Dąbrowska
>>>Zapis całej rozmowy
"Sygnały dnia" na antenie Jedynki od poniedziałku do soboty między godz. 6.00 a 9.00. Zapraszamy!
iz/tj