W nocy z poniedziałku na wtorek 280 ciężarówek z pomocą humanitarną wyjechało spod Moskwy do Doniecka i Ługańska . Transport wiezie na wschodnią Ukrainę 2 tysiące ton ładunku: żywność, środki higieny, lekarstwa, śpiwory i agregaty prądotwórcze różnej mocy. Kijów twierdzi, że to działanie propagandowe Kremla.
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
- To nowa faza konfliktu. Konflikt na konwoje humanitarne. Mam nadzieję, że sanitariuszki nie są zbyt umięśnione, nie mają tatuaży i nie są uzbrojone - skomentował minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz. Dodał, że Ukraina przygotowuje się do własnego konwoju. - Mam nadzieję, że oba konwoje się nie ostrzelają - skomentował szef MSW.
Jego zdaniem wykorzystanie pojęcia katastrofy humanitarnej ma głęboki sens polityczny. - Ewidentnie jest poszukiwany pretekst, który by stworzył dogodną możliwość do interwencji rosyjskich sił pokojowych - stwierdził. - Stąd ostrzeżenia płynące z całego świata, że interwencja pod płaszczykiem pomocy humanitarnej, jednostronna, ze strony Rosji, wbrew władzom Ukrainy, będzie traktowana jako interwencja zbrojna i napaść na państwo ukraińskie - dodał.
Zdaniem Sienkiewicza mamy do czynienia z wojną propagandową, która toczy się nie tylko na przedmieściach Sławiańska, Ługańska i Doniecka, ale także w internecie i w przestrzeni dyplomatycznej.
Szef MSW zauważył, że Kreml znalazł się w trudnej sytuacji. - Rosja znajduje się wobec takiego paskudnego dylematu czy zwiększyć efektywność interwencji zbrojnej, czy też się wycofać - stwierdził.
Sienkiewicz mówił również o sankcjach nałożonych przez Rosję m.in. na Polskę. Minister przypomniał, że kilka lat temu w Polskę uderzył rosyjski zakaz importu wieprzowiny, ale gdy politycy się spierali, producenci znaleźli nowe rynki zbytu w Azji. - My nie doceniamy siły polskiego eksportu - powiedział szef MSW.
Minister spraw wewnętrznych odniósł się także do postępów w wyjaśnianiu afery taśmowej. Przyznał, że nie dostał jeszcze wezwania z prokuratury, ale przypuszcza, że niebawem złoży obszerne wyjaśnienia. - Zwykle państwo, prędzej czy później, ale odnosi zwycięstwo w takich sytuacjach - stwierdził. Dodał, że powierzenie mu funkcji ministra należało do premiera i to także Donald Tusk zadecyduje o ewentualnym jego odwołaniu.
Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski.
>>>Zapis całej rozmowy
"Sygnały dnia" na antenie Jedynki od poniedziałku do soboty między godz. 6.00 a 9.00. Zapraszamy!
bk