Minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz wypowiedział wojnę środowiskom ksenofobicznym i skrajnie prawicowym. Zrobił to po atakach na cudzoziemców w Białymstoku. Bezpośrednim impulsem było kolejne podłożenia ognia pod jednym z mieszkań zamieszkałych przez Hindusów w mieście. Wcześniej do podobnych ataków doszło na rodziny Czeczenów.
Zdaniem Pauli Sawickiej ze stowarzyszenia "Otwarta Rzeczpospolita", to pierwszy raz w III RP, gdy osoba publiczna tej rangi, tak zdecydowanie i jasno powiedziała, że takie wydarzenia są karygodne i nie możemy na nie pozwalać.
Podkreśla, że problem polega też na, stosunkowo dużym przyzwoleniu społecznym w takich przypadkach. - To się bierze z braku reagowania odpowiednich osób publicznych, które mogą dawać przykład swoim zachowaniem, lub jego brakiem. Pamiętajmy o tym, że gdy nie reagujemy, jeśli dzieje się coś złego, to właściwie jesteśmy odpowiedzialni. A tym którzy to robią dajemy przyzwolenie - powiedziała Sawicka.
>>>Tekst całej rozmowy
Jej zdaniem poza tym, że istnieje policja, sądy, prokuratura, ważniejsze jest to, co jest w naszych obywatelskich głowach. - Nie chcę powiedzieć, że większość obywateli sprzyja tego typu wydarzeniom, ale, że większość, która uważa się za przyzwoitą, nie reaguje na to - podkreśliła Sawicka.
Posłuchaj rozmowy Zuzanny Dąbrowskiej z Paulą Sawicką ze stowarzyszenia "Otwarta Rzeczpospolita".
tj