Zdaniem prof. Magdaleny Środy z Instytutu Filozofii UW nieuprawnione są twierdzenia, że marsz z okazji 11 listopada zorganizowali narodowcy. - Nie mówmy, że to był marsz patriotyczny, czy narodowy. To byli agresywni młodzieńcy w kominiarkach. To, co zaprezentowali, to nie forma patriotyzmu ale barbarzyństwa - dodała.
Starcia w Warszawie. Filmy z Marszu Niepodległości >>>
Także Julia Pitera z PO mówiła, ze jeśli nie zmieni się sposób myślenia o chuliganach, którzy zawłaszczają sobie święta narodowe do organizowania swoich manifestacji to już wkrótce będziemy bać się mówić o sobie, że jesteśmy patriotami.
- Dziś narodowiec kojarzy się z facetem w kominiarce, który podpala jakiś obiekt. Naród, w którym ja mieszkam to naród ludzi, którzy mają twarze, aspiracje, którzy płacą podatki - dodała Środa.
Marsz Niepodległości w Warszawie - relacja >>>
Goście "Sterniczek" zgodnie uznali, że policja nie stanęła na wysokości zadania. Według mecenas Moniki Gąsiorowskiej, która współpracuje z Helsińską Fundacją Praw Człowieka zbyt późno została podjęta decyzja o rozwiązaniu marszu. Według niej, błędy policji zostały szczegółowo opisane w raporcie fundacji.
- Być może zamysł był taki, by nie epatować policją po to, by nie prowokować demonstrantów. Dziś wiemy, że był to błąd - podsumowała Pitera.
Podczas zorganizowanego 11 listopada w Warszawie przez środowiska narodowe Marszu Niepodległości doszło do burd w pobliżu budynku ambasady rosyjskiej. Na tyłach ambasady podpalono budkę wartowniczą policji ochraniającej budynek. Na teren ambasady rzucano petardy i race. Marsz - na żądanie policji - został rozwiązany przez ratusz. Wcześniej do zamieszek doszło też przed squatami przy ul. ks. Skorupki i ul. Wilczej, na pl. Zbawiciela podpalono instalację artystyczną "Tęcza". Zatrzymano 74 osoby.
Rozmawiał Robert Kowalski.
"Sterniczki" na antenie Jedynki w każdą sobotę o godz. 10.15.
asop