Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Monika Bukowska 13.03.2024

Studencki Teatr Satyryków. "STS to był sposób na życie, innego sposobu nie umieliśmy zaakceptować"

- Czasy były takie, jakie były i mieliśmy do wyboru: albo nie robić nic, albo robić to, co wtedy można było - mówił Andrzej Jarecki twórca Studenckiego Teatru Satyryków. - Myśmy łapali władzę, polityków, za słowo.
Występ Studenckiego Teatru Satyryków. Na zdjęciu: Leszek Biskup  (pierwszy z lewej), Jacek Fedorowicz (drugi z lewej), Zofia Merle (w środku), Stanisław Tym (drugi z prawej), Ryszard Pracz (pierwszy z prawej)Występ Studenckiego Teatru Satyryków. Na zdjęciu: Leszek Biskup (pierwszy z lewej), Jacek Fedorowicz (drugi z lewej), Zofia Merle (w środku), Stanisław Tym (drugi z prawej), Ryszard Pracz (pierwszy z prawej)PAP/Reprodukcja

13 marca 1954 roku powstał Studencki Teatr Satyryków. Skupieni wokół niego młodzi artyści wystawili ponad 3 tysiące przedstawień, ostatnie 14 marca 1975 roku.

Kolor w szarej rzeczywistości

- To byłą ciekawa grupa ludzi pod każdym względem, ponieważ nie ma orientacji politycznej, w której by się nie znalazł ktoś z STS-u - mówił reżyser Jerzy Markuszewski. - Natomiast wszyscy powołują się na to, że tam byli tacy ludzie, którzy byli przysyłani do STS-u, żeby go po prostu zdemontować.

Studencki Teatr Satyryków szybko stał się ważnym głosem młodej inteligencji. Dla rodaków pogrążonych w beznadziei stalinizmu ich występy były szansą na oderwanie, choć na chwilę, od szarej rzeczywistości.

- Myśmy w tym teatrze czuli, że zyskujemy rezonans, że widownia przychodzi do nas, chwyta nas, przejmuje się, oczy jej się szklą ze wzruszenia, kiedy mówimy, śpiewamy o tych sprawach najważniejszych - podkreślał dziennikarz Andrzej Krzysztof Wróblewski. - Poruszamy tę samą nutę nadziei, obaw, które są nie tylko naszymi, ale i tej naszej widowni.


Posłuchaj
50:24 STS do władzy.mp3 – Ja kochałem ten teatr i myślę, że niczym się nie wyróżniam, wszyscy kochaliśmy ten teatr – o Studenckim Teatrze Satyryków mówią jego twórcy, m.in. Jerzy Markuszewski, Krystyna Sienkiewicz, Jarosław Abramow, Andrzej Drawicz i Stanisław Młynarczyk, audycja "STS do władzy". (PR, 16.04.1990)

 

Wbrew systemowi

Rewie satyryczne, które były specjalnością STS-u, niejednokrotnie balansowały na granicy poprawności politycznej. Większość działających w teatrze studentów była również członkami Związku Młodzieży Polskiej. Odważnie obnażali absurdy systemu. - Nawzajem się pilnowaliśmy, żeby nie popełniać gaf - wspominał aktor Andrzej Przyłubski. - Żeby te nacjonalizmy, które na zewnątrz wybuchały, w nas nie zakwitły. I to się chyba udało.

Teatr stał się jednym z najbardziej wyrazistych symboli przełomu październikowego. Krytyka narodowych kompleksów, absurdów rzeczywistości i konformizmu stworzyły markę STS-u. Dla samych twórców była to ucieczka od stalinizmu.

- Każdy z nas w tamtych czasach nie mógł sam funkcjonować, że istnienie w pojedynkę było nieznośne – wyjaśniał reżyser Wojciech Solarz. - To, że myśmy ten STS tworzyli w sposób początkowo spontaniczny, to był sposób na życie, innego sposobu nie umieliśmy zaakceptować.

Zgrana ekipa

Myśmy się skrzyknęli, nie skrzykując i byliśmy bardzo takim zżytym klanem - mówiła aktorka Krystyna Sienkiewicz. - Każdy się okropnie dziwił, że latami całymi ze sobą pracujemy, a potem przychodziły wakacje i myśmy się razem znajdowali na tych samych wakacjach. Nigdy nam nie było siebie za dużo.

Niesamowitą atmosferę i przyjacielskie stosunki wewnątrz grupy tworzącej STS dało się odczuć na scenie. - Siedemnaście lat w STS-ie, szybowania na skrzydłach użyteczności społecznej to pozostaną dla mnie naprawdę najpiękniejszymi latami naszego życia - wspominał jeden z autorów tekstów Ziemowit Fedecki.

Przez scenę STS-u przeszło niemal 200 osób. Trzon zespołu stanowili wówczas piszący teksty: Andrzej Jarecki, Agnieszka Osiecka, Jarosław Abramow, Ziemowit Fedecki, Stanisław Tym. Występowali m.in.: Ryszard Pracz, Kazimiera Utrata, Henryk Malecha, Stanisław Mireński, Jan Tadeusz Stanisławski. Muzykę tworzyli: Marek Lusztig, Edward Pałłasz, Maciej Małecki, a reżyserowali: Jerzy Markuszewski, Wojciech Solarz i Olga Lipińska.

- Zawsze byłem dumny z tego, że STS mi się przydarzył w życiu - mówił reżyser Stanisław Młynarczyk. - Znalazłem się w gronie ludzi, którzy prezentowali takie wartości, że dziś, jeśli czegoś żałuję, to tylko tego, że nie zawsze potrafiłem z tych wartości korzystać.

Posłuchaj anegdot i wspomnień twórców Studenckiego Teatru Satyryków. 

mb