– W nocy, z wtorku na środę wydarzyła się największa i najbardziej tragiczna katastrofa morska w czasach powojennych porównywana do tragedii Titanica, który w 1912 roku zderzył się z górą lodową, zginęło wówczas ponad tysiąc osób – słyszymy w relacji z 2 października 1994 roku.
Tragiczny dzień
"Estonia" kursowała pomiędzy Tallinnem a Sztokholmem. Stolicę Estonii prom opuszczał wieczorem o godzinie 19.00, a przybywał do Szwecji o godzinie 9.00 czasu lokalnego. Opuszczał Sztokholm tego samego dnia o godzinie 17.30 czasu lokalnego i cumował w Tallinnie o godzinie 9.00 rano następnego dnia.
Do katastrofy, kursującego od 1980 roku, promu doszło 28 września 1994 roku w godzinach między 0.55 a 1.50 w drodze do Szwecji. Na pokładzie było 989 pasażerów, w większości Szwedów i złożonej głównie z Estończyków załogi.
Ważne były minuty
Około godz. 1.15 furta oderwała się od kadłuba – statek zaczął się przechylać. Pięć minut później o problemach zostali zaalarmowani pasażerowie oraz załoga. Wkrótce nie można było już bezpiecznie przemieszczać się po pokładzie. Zablokowano drzwi i okna, a pasażerowie zostali uwięzieni.
O 1.22 "Estonia" nadała sygnał Mayday. Po siedmiu minutach od wezwania pomocy prom zniknął z pola widzenia wszystkich radarów. Trudne warunki atmosferyczne opóźniły akcję ratunkową – pierwszy helikopter był na miejscu o 3.05.
Akcja ratunkowa
– Prom "Estonia" zatonął minionej nocy u południowo-zachodnich wybrzeży Finlandii – BBC podawało tragiczną wiadomość. – Akcję ratunkową utrudnia sztormowa pogoda, fale na Bałtyku sięgają 10 metrów. Do tej pory udało się uratować około 90 osób.
Znajdujące się w okolicy statki ruszyły na ratunek. Helikoptery ratunkowe transportowały rozbitków do szpitali. Uratowano 138 osób. Wśród pasażerów było czterech szwedzkich muzyków polskiego pochodzenia. Uratował się Jerzy Forysiak.
– Wydostałem się na tę burtę, która była na powierzchni, ale przyszła bardzo wysoka fala i mnie zmyła – wspominał dramatyczne wydarzenia Jerzy Forysiak. – Jak już wydostałem się spod wody, udało mi się złapać za szalupę ratunkową i wdrapałem się na nią. Był ze mną Estończyk, we dwóch w tych warunkach przetrwaliśmy dwie godziny. Wystrzeliliśmy dwie rakiety, po drugiej przyleciał helikopter.
02:06 ec0de22d-8a3e-4190-9a34-55973434b1b5.mp3 Katastrofa "Estonii" - zatonięcie estońskiego promu u południowo-zachodnich wybrzeży Finlandii - informacja radia brytyjskiego, relacja ocalałego z katastrofy szwedzkiego muzyka polskiego pochodzenia Jerzego Forysiaka, fragm. aud. "7 dni w kraju i na świecie". (PR, 2.10.1994)
Przyczyny katastrofy
Według oficjalnego raportu z 1997 roku przyczyną katastrofy "Estonii" były wady konstrukcyjne furty dziobowej, która nie wytrzymała naporu fal i została urwana. To miało spowodować wlanie się do statku takiej ilości wody, że zatonął w ciągu 5 minut. Raport estońsko-szwedzko-fińskiej komisji wzbudził jednak wiele kontrowersji.
Pojawiły się podejrzenia, że na statku nielegalnie była przewożona broń do Szwecji. Przeprowadzono jeszcze wiele dochodzeń w tej sprawie. Teorie spiskowe mówiły o bombie, która wyrwała dziurę w burcie statku. Ponowne śledztwa utrudniała umowa zawarta w tej sprawie między państwami nadbałtyckimi (poza Niemcami). Rząd Szwecji zabronił nurkowania w okolicach wraku, aby chronić miejsce od rozgrabienia i żeby nie naruszać spoczynku pasażerów. Miejsce to jest monitorowane przez fińską straż wybrzeża.
mb