4 czerwca 1989 roku - po raz pierwszy od ponad 40 lat - do udziału w wyborach parlamentarnych dopuszczono opozycję. Tego dnia - jak pisał prof. Antoni Dudek - miliony Polaków zadały przy pomocy kartki wyborczej śmiertelny cios komunistycznej dyktaturze.
Wybory nie były w pełni demokratyczne. Podczas rozmów Okrągłego Stołu (6 - 5 kwietnia 1989 r.) NSZZ "Solidarność" i obóz rządzący doszły do przedwyborczego porozumienia, w myśl którego opozycja miała dysponować nie więcej niż 35 procentami mandatów w Sejmie, co dawało maksimum 161 miejsc. Pozostałe były zagwarantowane dla rządzących. Strona solidarnościowo-opozycyjna traktowała swą zgodę na udział w takich wyborach jako cenę, którą trzeba zapłacić za ponowną, po 8 latach, legalizację NSZZ "Solidarność". Senat był wybierany w sposób demokratyczny, bez wcześniejszych ustaleń co do podziałów mandatów.
Warunki porozumienia
Solidarność, stanowiąca w czerwcu 1989 roku masowy ruch społeczny, wymogła na władzy dostęp do radia i telewizji podczas kampanii wyborczej. Ustalono też, że będzie miała swój dziennik, reprezentujący solidarnościową opozycję. Do udziału w wyborach wzywał społeczeństwo Komitet Obywatelski "Solidarność".
Klęska komunistów
W czerwcowych wyborach 1989 roku komuniści ponieśli klęskę. Opozycja zdobyła 99 miejsc w Senacie i 161 w Sejmie, czyli maksymalną liczbę na jaką zgodziły się wcześniej komunistyczne władze. Choć wybory nie były w pełni wolne, to ich wynik zmienił układ sił politycznych i umożliwił powstanie pierwszego po wojnie niekomunistycznego rządu w Europie Środkowo-Wschodniej. 24 sierpnia 1989 roku na czele koalicyjnego gabinetu stanął przedstawiciel "Solidarności" Tadeusz Mazowiecki.