Zakończyło się sprzątanie po Przystanku Woodstock. I już z pewnością można powiedzieć, że był to najbardziej ekologiczny z dotychczasowych festiwali. - Zostało 2,5 tys. metrów sześciennych śmieci, czyli niewiele więcej niż rok temu, choć ludzi było dużo więcej - mówi Jurek Owsiak, szef WOŚP.
Nic dziwnego, gdyż woodstockowicze starannie segregowali odpady. Podczas trwania festiwalu zebrano m.in. 2-3 tony plastikowych opakowań, kilka ton puszek. - Ze wszystkich plastików będą robione śpiwory i kubki, które wystawimy na licytację podczas finału WOŚP - zapowiada gość "Popołudnia z Jedynką".
Udało sie też pobić rekord Guinnessa w pozyskiwaniu energii. Pedałujący na specjalnych rowerkach ochotnicy wyprodukowali 8 tysięcy Wh (watogodzin) - na zakończenie festiwalu wyświetlono je w postaci efektów świetlnych.
- Uczestnicy chwalili wielki market, który był tegoroczna nowinką. Podobała się Akademia Sztuk Przepięknych. Nie wszystkim udało się wejść i to jest dla nas nauczka na przyszłość. Nie myśleliśmy, że może być więcej niż 5-6 tys. chętnych - opowiada Owsiak.
Narzeka natomiast na zespół The Prodigy, który nie zaskarbił sobie sympatii woodstockowiczów, bo - jak twierdzi Owsiak - nawet się o to nie starał. Zawiodło też, jego zdaniem, PKP.
Na 700 tys. uczestników festiwalu tylko kilkudziesięciu złamało prawo. I tylko jeden przypadek był poważny. Za to ponad 3 tys. osób oddało łącznie 1294 litry krwi.
Jurek Owsiak podziękował radiowej Jedynce za relacje i patronat nad Przystankiem Woodstock. - Chylę czoła przed Programem I Polskiego radia za to, że był z nami - mówi.
Rozmawiał Daniel Wydrych.
(lu)